Czy nieraz macie tak, że jakiś produkt już po pierwszych użyciach jest dla was totalnym niewypałem i ląduje na dnie szafy czy pudełka, czekając aż znajdziemy sposób na wykorzystanie go? W internecie pełno jest innych zastosować produktów niż ich oryginalne. Jeśli coś nam nie służy bardzo łatwo można w ten sposób wykorzystać resztki, bądź nawet i całe tubki. Ale czy warto od razu skazywać produkt na włosowe "wygnanie" ?

W moim przypadku takimi wielkimi przegranymi zostały jakże znane maski. Pierwsza to maska Love 2 mic Organic z efektem laminowania i Kallos Keratin. Pierwsza i druga powodowała u mnie straszny puch i szorstkość włosów. Moje włosy po prostu nie tolerują protein, mogę ich użyć jedynie w metodzie  PEH, bądź same raz na 2-3 tygodnia jak dobrze pójdzie.


A więc maski siedziały sobie w szafie i czekały aż coś z nimi zrobię. Jednak ostatnimi czasy moje włosy stały się ciężkie, szybko się przetłuszczały, strączkowały się i ogólnie wyglądały kiepsko. Uznałam, ze czegoś im brakuje i trzeba wykonać jakiś fajny zabieg poprawiający ich kondycję. Postanowiłam jako emulgator oleju zastosować na 1 godzinę Kallosa Keratin, gdyż w tej formie nie powinien zrobić mi większej krzywdy. Włosy umyłam moim ulubieńcem czyli mydłem cedrowym i szukałam pomysły co by tu teraz na nie nałożyć. 

Będąc w łazience chciałam użyć Kallosa Blueberry jednak wydał mi się on takim zwyklakiem i postanowiłam iść do szafki w poszukaniu czegoś naprawdę fajnego. Pomyślałam, że zmieszam maskę New Anna Cosmetics z jakimś półproduktem i tu nastąpiła pomyłka dzięki której w moje ręce wpadła Love2mixOrganic, Obie maski są po prostu w czarnej tubie a niższa New Anna stała na innym produkcie, zatem ich wysokość była bardzo podobna.

W pamięci ukazał mi się widok moich włosów po "laminowaniu" tą maską i nie były to fajne wspomnienia, jednak uznałam,  że jak już użyłam produktu, który mi normalnie nie pasuje to pojedźmy już po całości :). Kallosa trzymałam około 1,5 godziny bo się po prostu zaczytałam, a Love2mix siedziała na mojej głowie około 40 min.

Spodziewałam się niezbyt fajnego efektu, a tu co ? Włosy leciutkie ale dociążone, gładkie, śliskie, grubsze w dotyku, no żyć nie umierać.

Pofalowane po nocnym warkoczu
A więc czy warto dawać drugą szansę produktom włosowym ?
Zdecydowanie tak, jeśli widzicie, że czegoś włosom brakuje mimo, że dotychczas pielęgnacja sprawdzała się w 100%, bądź zmienił się stan waszych włosów np porowatość czy nawilżenie i produkt może teraz działać na was całkiem inaczej.
A co do ludzi to już decydujcie sami ;)

Pozdrawiam
J.
Jakie było moje zaskoczenie, gdy po nudnym, wymagającym pisania bez przerwy, wykładzie dostałam maila z gratulacjami. Zanim otworzyłam wiadomość myślałam, że to jakaś pomyłka, jednak niedługo potem cieszyłam się z niespodzianki jakim była pierwsza w życiu wygrana na blogowym rozdaniu. Radość była podwójna ponieważ było to jedyne wtedy rozdanie, w którym brałam udział, gdzie nie wiadomo było jaka jest nagroda, a więc bardzo oczekiwałam paczuszki .


Z racji małego psikusa poczty odebrałam ją z tygodniowym opóźnieniem, ale ważne, ze w końcu wpadła w moje łapki.

Na pierwszy rzut oka a właściwie nosa moją uwagę przykuł zapach mocnej lawendy. Tylko jedna rzecz ma oryginalnie taki zapach, jednak teraz nawet cień i rozświetlacz tak pachną :3 A co w padło w moje rączki dokładnie ? Prezenty od She-wolf można podzielić na 3 kategorię.

Pierwszą z nich są produkty do makijażu.


W tej kategorii znalazły się takie cudna jak:

1) Pomadka Pierre Rene Professional N13 Love Forever, która ma bardzo fajną miękką konsystencję i cudowny zapach, według producenta fiołkowy.

2) Kredka do ust Lip Matic Pierre Rene Professional o nr 3, zrobiłam jej malutki swatch i przy próbie zmycie schodzi bardzo topornie, a więc myślę, że będzie trwała. Razem ze szminką stanowią idealny komplet, bardzo możliwe, że zawita on u mnie na święta lub sylwestra.

3) Rossmann, Isana, Fruit&Gloss Lippenpflege Watermelone (Pomadka ochronna do ust `Arbuz`), pachnąca zabójczo, nie wiem jak sprawdzi się na dworze ponieważ od jej odebrania nie wychodziłam jeszcze z domu, ale nadaje ustom lekki czerwony kolor i ładnie się błyszczy.

4) Kajal Pierre Rene Professional, po testach na ręce, ma bardzo ładny odcień czerni, Jeszcze nie testowany podczas makijażu, ale zapewne będzie fajną bazą na oczu pod ciemne cenie.

5) Sensique, Velvet Touch, cień do powiek w odcieniu 128, jest to bardzo ładny fiolet opalizujący na złoto i czerwień. Zgodnie z nazwą cień ma cudną, delikatną konsystencję, a sam odcień mi przypasował idealnie ponieważ mam zielone oczy ;).

6) Wibo, Royal Shimmer, rozświetlacz od Pauliny Krupińskiej, w porównaniu do zwykłej wersji, ten jest bardziej złoty i ma większe, widoczne drobinki, zatem musimy stosować go z umiarem. Sprawdzi się idealnie na jakieś większe wyjścia, gdzie mocny makijaż jest wskazany.

Drugą kategorią są produkty do mycia i do ciała.


Tym razem znalazły się tu trzy produkty:

1) Rossmann, Alterra, Reine Pflanzenölseife Lavendel (Mydło z olejkami roślinnymi o zapachu lawendy), jak na razie siedzi zamknięte w pudełku, ponieważ inaczej cały dom by nim pachniał :P Gdy skończy mi się mydełko oliwkowe przywiezione z Grecji przez rodziców, Isana będzie pierwsza w kolejności do przetestowania.

2) Avon, Mr Frosty Spiced Cranberry and Orange Bubble Bath, ślicznie pachnący żel do kąpieli idealny na tą porę roku, juz wyczekuję, aż skończy mi się obecna Rexona i będę mogła go użyć.

3) Herbamedicus, Swiss Quality Cellulitis (Żel antycellulitowy do ciała), ten produkt jest jeszcze dla mnie zagadką, ponieważ nie wiem do czego mogłabym go użyć, cellulitu nie posiadam, na rozgrzewanie mam z tej samej firmy maść końską. Zaopiekuje się nim chyba moja mama, której jego zapach bardziej odpowiada niż w/w maści końskiej.

No i ostatnia kategoria czyli próbki i produkty do paznokci a właściwie jeden produkt.


1) Rimmel, 60 Seconds Nail Polish by Rita Ora, 878 Roll in the grass (Lakier do paznokci) - o przepięknym odcieniu mięty, niedługo wyląduje na moich paznokciach.

2) Próbka podkładu Pierre Rene Professional Comfort Matt 2IN1 w odcieniu 03 Natural, odcień zapewne będzie dla mnie za mocny, ponieważ nawet Bourjois Healthy mix nr 51 jest ciut za ciemny, jednak chętnie przetestuję jego konsystencję, może uda mi się go użyć do delikatnego konturowania na mokro.

3) Próbka Bielenda Professional 1,5% HIALURONOWE SERUM W KREMIE DO TWARZY, czeka w łazience na swoją kolej, tego produktu jestem bardzo ciekawa, bo może się bardzo dobrze sprawdzić zamiast zwykłego kremu pod makijaż.

4) Próbka Acqua di Bolgheri - Exclusive crema corpo idroemolliente, balsam do ciała zawierający wysoko w składzie miód, wyciąg z malwy i masło shea, ma dość gęstą konsystencję i jak na jeden raz ładnie nawilżył skórę, na początku wyczuwamy ładny zapach miodu, jednak jak dla mnie dalej jest czyste zło, prawdopodobnie to zapach malwy, ale mi pachnie kadzidłem, takim z kościoła, który źle mi się kojarzy, niemniej jednak samo działanie na plus.

5)Próbka Bandi, Professional Line, Krem z kwasem pirogronowym, azelainowym i salicylowym, na początku może nieco szczypać, jednak po nocy z nim zmiany są uspokojone. Wiadomo, ze opinia ta jest bardzo subiektywna, ponieważ nie jestem w stanie zobaczyć czy na dłuższą metę zapycha, czy rzeczywiście pomaga w załagodzeniu trądziku a może to efekt tylko przez pierwsze kilka użyć.

6) Luke Charcoal Nose Cleansing Strips (jedna sztuka), czarnych kropek na nosie nie posiadam, jednak po jego użyciu pory widocznie się zmniejszyły a skóra zrobił się gładsza, tym produktem jestem bardzo zaciekawiona, choć zapach nie powala.

To tyle w moich nowych dobroci, wiele rzeczy mi się przyda i będą testować, częścią podzielę się z najbliższą rodzinką a cześć była jest fajną przygodą poznawania nowości. Ciekawa jestem czy ktoś z czytelników miał do czynienia, z którymś z wymienionych. Dajcie znać :)

Pozdrawiam 
J.
No i niestety nadszedł już czas końca tej bardzo fajnej akcji włosowej. Mimo wzlotów i upadków z pielęgnacją "pro wzrostową" udało mi się wyhodować całkiem ładną długość włosów :) Oczywiście na tym nie poprzestanę i dalej będę walczyć o zdrowe, gęste, długie pukle. 

Na początku akcji wiedziałam, że cała nowa długość pójdzie praktycznie pod nożyczki, przeżyłam jednak miłą niespodziankę podczas ostatniego mierzenia, gdzie okazało się, że zachować prawie cały przyrost z ostatniego miesiąca :) Podczas całej tej zabawy, spotkałam się również z wieloma sposobami na przyspieszenie porostu, których nie znałam i nie stosowałam, na co przyjdzie czas już niebawem.

Poniżej znajdziecie moje wyniki z każdego miesiąca, oraz to co wtedy wspomagało wzrost moich włosów :) 

Wrzesień:

- picie skrzypokrzywy - 1 i 2 tydzień
- suplementacja Calcium Pantothenicum 2x2 tabletki - cały miesiąc

Przyrost według pomiaru Henrietty wyniósł 2,5 cm, z początkowej długości 61 cm włosy skoczyły do 63,5 :)

Październik:

suplementacja Calcium Pantothenicum 2x2 tabletki - cały miesiąc
- mycie głowy szamponem Banii Agafii "Aktywator wzrostu"
- stosowanie na skalp maski Banii Agafii "Aktywator wzrostu"
- wcierka Jantar oraz Joanna Rzepa

Przyrost wyniósł równe 2 cm, po zakończeniu drugiego miesiąca długość całkowita wynosiła 65,5 cm.


Listopad:

wcierka Joanna Rzepa
- stosowanie na skalp żelu aloesowego
- odżywka RadicalMed przeciw wypadaniu - ostatnie tydzień

W tym miesiącu włosy zostały obcięte, do odwiedzin fryzjera  urosły 1 cm, zatem liczyły sobie 66,5 cm. Pod nożyczki poszło około 5 cm i tak ich maksymalna długość wynosiła 61,3. Od tego momentu udało im się urosnąć jeszcze 1,7 cm, co dało łączny wynik 2,7 cm oraz długość końcową 63 :)

Końcowa ilość uzyskanych w akcji centymetrów: 7,2 cm

A tak wygląda to na zdjęciach :)

Początek:


Efekt po pielęgnacji we wrzesieniu:




Efekt po październiku:



Efekt końcowy po listopadzie:


Porównanie początku i końca


Mam nadzieję, że wam też włoski ładnie urosły i dalej będziecie walczyć o ich dobry stan :)

Pozdrawiam
J.
Tym razem było na bogato, jak to zapowiadałam w ostatniej niedzieli. Nie wiem czemu ale zawsze taka niedziela schodzi mi się z jakimś ważniejszym wyjściem :) Było dużo półproduktów i wielki mix masek do włosów. A z tego wszystkiego i tak najlepszy był zapach :3

Oto co zmieszałam tym razem :)
Pierwsze "O":
  • Olej z pestek śliwek + Joanna Rzepa na skalp - cała noc
  • Evrēe, Power Fruit, Nawilżający olejek dwufazowy - 30 min przed maską
  • Mieszanka: maska Kallos blueberry, mleczko pszczele, kwas hialuronowy
M:
  • Inter Fragrances, Seboradin, Szampon regenerujący z żeń - szeniem do włosów suchych i zniszczonych
Drugie "O":
  • Mieszanka: maska New Anna Cosmetics, Nivea LR, Seboradin balsam z żeń-szeniem, mąka ziemniaczana, mleczko pszczele, kwas hialuronowy, hydrolat różany, olejek Evree - 1 godz
Na koniec nałożyłam mleczko prostujące Marion i złotą mgiełkę od Gliss Kurra, włosy wysuszyłam ciepłym nawiewem i ułożyłam na szczotce grzywkę.

Sobota po umyciu | Niedziela po powrocie do domu
Po takim odżywianiu włosy były bardzo mięciutki i śliskie, nieco na początku puchate, jednak potem ładnie się wygładziły. Niedługo zamierza zaopatrzyć się w większą ilość półproduktów, zatem mieszanki będą bardziej różnorodne :)

Jak tam wasze dni wzmożonej pielęgnacji włosowej ?

Pozdrawiam
J.
Od czasu wielkiego bumu na odżywki do rzęs miałam ochotę jakąś przetestować, ale nie uśmiechało mi się jak zapewne wielu dziewczynom wydawać około 200 zł na parę ml wybranego specyfiku. Dlatego gdy pojawiło się 4LL wiedziałam, że kiedyś trafi w moje łapki, a w między czasie pojawiło się i serum z L'biotici, jednak nie używałam go regularnie.


Ostatnio trafiłam w Superpharm na promocję i udało mi się upolować 4LL za 59,99 zł, gdzie zwykle kosztuje 20 zł więcej.

Ale co się stało, że nagle poczułam niemożliwą do zlekceważenia ochotę na posiadanie długich i gęstych rzęsy ? Otóż poznałam blog KaczkaZPIEKŁARODEM  i zachwyciłam się rzęsami Marty pokazanych na zdjęciach w jednym z postów. Uznałam, że może i mi się uda takie mieć, więc coś w tym kierunku trzeba zrobić.

Lewe i prawe oko

Naturalnie moje rzęsy są cienkie choć długie ale idealnie proste i skierowane w dół, bez zastosowania tuszu, bądź henny są praktycznie niewidoczne, ponieważ są koloru blond, a dodatkowe końcówki są praktycznie białe. Efekty zatem na pewno nie dadzą mi pięknego wachlarza rzęs jak u Marty jednak liczę, że kondycja moich lichych włosów ulegnie poprawie i rzęsy pomalowane ukochanym Volume Million Lashes So Couture będą prezentować się naprawdę ładnie i okazale.


Kurację zaczęłam dokładnie 1 grudnia, a więc przyjazna data do robienia miesięcznych podsumowań. Codziennie na noc po demakijażu nakładam na linie rzęs serum 4LL zaś same rzęsy smaruję serum od L'biotici. Wiem, że serum to jest słabsze, jednak nie zaszkodzi go stosować, a może nieco wspomoże działanie 4LL, taki zmasowany atak. Kurację planuję stosować przez 3 miesiące, mam nadzieję, że nie będę mieć żadnych efektów ubocznych i z dobrymi wynikami ją zakończę, ale o tym dopiero w marcu :)


Co do samej techniki stosowania to obie formy aplikatora są wygodne i łatwe w użyciu, choć większe efekty zapewne uzyska się pędzelkiem z 4LL ponieważ możemy precyzyjnie nałożyć preparat w okolice cebulek włosów, jedyne na co trzeba uważać, to to aby żadne z serum nie dostało się do oczu, szczególnie pod powieki, gdzie do wewnętrznej strony mogą zacząć rosnąć włoski i podrażnić gałkę oczną (wyjaśnienie w komentarzu dzięki Bronach).

Trzymajcie za mnie kciuki i napiszcie w komentarzach czy stosowałyście, któryś z produktów i jakie były wasze odczucia :)

Pozdrawiam
J.
Niedziela krótka, sprawna i bez większych udziwnień, spieszyłam się ponieważ miałam iść w odwiedziny do rodziny, a więc musiało trwać chwile i dać przyzwoite efekty. Nie sięgałam nawet do mojej półki z dobrociami, tylko użyłam tego co akurat stało w łazience. Dlatego jako 2 odżywianie znalazła się rodzinna odżywka, którą kiedyś mamie podarowała babcia. Byłam nawet ciekawa jak zareagują włosy na takie dziwy po niedawnym Olaplex'ie.

Tak prezentował się skład kosmetyczny :

Pierwsze "O":
  • Farmona, Radical Med, Odżywka przeciw wypadaniu włosów - cała noc bo włosy dalej wypadają :/
  • Evrēe, Power Fruit, Nawilżający olejek dwufazowy - cała noc
  • Pervoe Reshenie, Planeta Organica, Afryka, Balsam do wszystkich typów włosów z olejem awokado - 30 min
M:
  • Pervoe Reshenie, Planeta Organica, Szampon do włosów na bazie organicznej oliwy toskańskiej
Drugie "O":
  • Timotei with Jericho Rose, Odżywka do włosów `Moc i blask` - 30 min


Włosy były, ze tak powiem w miarę, nieco napuszone, ale ogólnie dość ujarzmione i miękkie, Teraz gdy od mycia minęło już sporo czasu są ładnie dociążone i gładkie. Takie mycie na szybko może być, jednak następnym razem im dogodzę :)

Pozdrawiam
J.
Przyszła pora na już ostatnie podsumowanie moich zakupów, trochę mi zeszło z ich opisaniem, jednak nigdy nie miałam czasu na zdjęcia. Będzie dziś krótko i  treściwie. Mimo, aż 3 sklepów, kupiłam tylko 4 produkty w tym jeden dla siostry.

W naturze od dawna czaiłam się na szafę kobo a konkretnie na pojedyncze cienie. Moim wybrankiem został sławny odcień Golden Rose o numerku 205. 
Wychodząc z natury zauważyłam, że w danym dniu dla posiadaczek karty Life jest promocja -50% na produkty do oczu. Jeszcze wtedy nie wiedziałam co dokładnie kupić w Rossmanie, przyświecał mi jedynie cel wypróbowania znanego chyba wszystkim Color Tattoo w kolorze On and on Bronze.
Kolorami obu kolorowych produktów do oczu, jestem zauroczona.



Pozostawiając kwestie cieni, w naturze wpadła mi do koszyka jeszcze baza na powieki z Catrice, która przypomina mi nieco korektor, zaś w Rossmannie kupiłam siostrze korektor z L'oreala Lumi Magique w ocieniu 01, który bardzo jej się spodobał u mnie, gdy przyleciała w odwiedziny z Anglii.



Jak widać bardziej obkupiłam się w poprzednich promocjach, no ale ile można :)

P.s. Od 26.11 do 09.12 jest w naturze promocja gdzie można kupić dwa płyny miceralne 3w1 Garniera za 23,99, pojedynczy kosztuje 18.99 :)

Pozdrawiam
J.
Jak zapowiedziałam w poprzednik poście dziś odbyła się moja wizyta u fryzjera, na którą wybierałam się już od bardzo dawna. O ile pamięć mnie nie myli poprzednie cięcie zafundowałam włosom na początku wakacji czyli bodajże lipiec, więc koniecznie trzeba było to zmienić. Włosy przestały mi się już ładnie układać, w związku z wypadaniem, końce straciły prostą linie cięcia, a ich stan bez odżywek pozostawiał wiele do życzenia, mimo, że tylko niektóre włoski się rozdwoiły to w dotyku były sztywne i szorstkie.

Samo umówienie się do fryzjera chodziło za mną od dawna, a co dokładnie spowodowało, że tego dokonałam ? Możecie się śmiać ale jadąc tramwajem do chłopaka, czytałam książkę i tak się zagapiłam, że znalazłam się o przystanek za daleko czyli akurat przy moim ulubionym salonie fryzjerskim :) Tak przy okazji to powiem, że ledwo na nim zdążyłam wysiąść, inaczej wylądowałabym koło swojej uczelni, a do niej jakoś mi się nie spieszy gdy mam dzień wolny.


Podczas ostatniego podcinania końcówek poprosiłam również o zabieg L'oreal Absolut Lipidium Repair, również tym razem wiedziałam, że chce aby włosy zostały odżywione podczas jakiegoś zabiegu. Analizując stronę salonu na facebook'u odkryłam, że wprowadzili zabieg L'oreal Pro Fiber i wahałam się między tą nowością a wcześniej wybranym Olaplexem. 

Postawiłam jednak na mój pierwszy wybór, a na Pro Fiber przyjdzie czas, choć fryzjerka się pytała czy na pewno go nie chce bo włosy są po nim genialne, cytuje "Jakbym miała je po keratynie".
Szczegóły dotyczące Olaplexu znajdziecie już na blogach Anwen klik1, klik2  oraz BlondeHairCare klik1, klik2

A jak to się odbywało u mnie ?

1. Włosy zostały dokładnie umyte i odsączone z wody
2. Na 3/4 długości została zaaplikowana mieszanka wody i Olaplex Bond Multiplier, na 10 minut. 
3. Na tak przygotowane włosy został nałożony Olaplex Bond Perfector , włosy następnie zostały związane i tak siedziałam sobie na kanapie z nimi przez 20 minut czytając książkę.

I tu zaczyna się wspomniany w tytule mix z Pro Fiber, fryzjerka poleciła swojej uczennicy, żeby użyła szamponu z fioletowej serii i maski w białym opakowaniu, niestety nie zdążyłam się przyjrzeć nazwie.



4. Umycie dokładnie włosów szamponem Pro Fiber
5. Nałożenie maski z w/w serii, dokładne jej wtarcie i spłukanie włosów.
6. Ścięcie włosów nożyczkami
7. Nałożenie serum w kremie Pro Fiber
8. Wysuszenia na szczotce, spryskanie preparatem Alterna Bamboo Volume Spray, wyprostowanie końcówek i poprawa ich równości maszynką.

Efekt

Ścięcie

Po pierwsze uwielbiam włosy gdy są ścięte na prosto bez cieniowania, ta ostrość i gładkość końcówek jest zabójcza. Całość włosów chciałam skrócić o 5 cm, specjalnie zmierzyłam włosy przed i po wizycie. Początkowa długość to 66,5 cm zaś końcowa to 61,3 cm, zatem prośba została wysłuchana w 100%. Co do kształtu to zostało odświeżone poprzednie U. 
Tym razem uznałam również, że coś muszę zrobić z przednimi włosami, bo takie długie dość smętnie wiszą mi przy twarzy. Oddałam władzę w ręce fryzjerki i pozwoliłam jej robić co chce (mam do niej pełne zaufanie). Wynikiem tego jest grzywka, do której jeszcze się przyzwyczajam, ponieważ smyra mnie po czole, ale wygląda naprawdę ładnie.

Zabieg Olaplex

Na początku powiem, że produktu ślicznie pachną :3 Co do działania, to włosy są teraz aksamitnie gładkie, proste, nawilżone, miłe w dotyku, dociążone oraz bardzo się błyszczą, śmialiśmy się z ludźmi w salonie, że będę oślepiać kierowców :) Jednak na całość tego efektu, składają się też takie rzeczy jak modelowanie, strzyżenia oraz użycie produktów Pro Fiber. Rezultat ocenie tak naprawę po zastosowaniu swojej typowej pielęgnacji, co nie omieszkam tu niedługo dopisać


Zdjęcia niestety wykonałam dopiero dzisiaj, czyli dzień po zabiegu, ponieważ jak wróciłam było już strasznie późno. Nie mniej jednak efekt dalej widać :) | Tył

Końcówki
Boki włosów
Czas trwania i koszt

W salonie spędziłam dokładnie 3 godziny, dla mnie jest to norma ponieważ mam dużo włosów i ich ścięcie, suszenie, modelowanie i prostowanie zabiera bardzo dużo czasu. Rozdzielając to mogłabym powiedzieć, że zabieg pielęgnacyjny trwał około godziny, a reszta czasu została poświęcona dalszym działaniom. 
Cena zabiegu zależy od długości włosów, w danym salonie wahać się może ona między 70 a 90 złotych.

Mam nadzieję, że po zobaczeniu moich efektów, będziecie wiedzieć czy to zabieg dla Was ;)

Pozdrawiam
J.
Ostatnie dni, minęły mi poza miejscem zamieszkania, zatem dostęp do jakichkolwiek kosmetyków miałam ograniczony. Powrót nastąpił w niedzielę wieczorem, więc postanowiłam, że zafunduję jeszcze moim włosom "Niedzielę dla włosów", najwyżej pójdę później spać. Po tak długim zaniedbaniu włosy nie stanowiły ładnego widoku, zatem postanowiłam, że musi być to coś spektakularnego dla nich.



Poszłam buszować do szafy i tak moim oczom ukazały się mini tubeczki z primerem z L'oreala. Doskonale pamiętam jaki fajny efekt ten zabieg wywołał u mnie u fryzjera, zatem uznałam, że będzie to świetny ratunek dla włosów, których końcówki zaczęły mnie już dosłownie drapać.

Dawno temu zaopatrzyłam się w maskę i primer z serii Lipidium, więc pielęgnacyjną część zabiegu mogłam odtworzyć idealnie, nie miałam natomiast szamponu. Jego zastępcą okazał się szampon z tej samej firmy z seriu Cellural.

Dla wzrokowców, moja pielęgnacja wyglądała tak:

M:

  • L'oreal Professionnel ,Serie Expert, Absolut Repair Cellular, Szampon regenerujący włosy bardzo uwrażliwione - 2 krotnie, dokładne mycie skóry i włosów na długości, włosy zostały następnie odciśnięte z nadmiaru wody i rozczesane.
O:
  • Primer L'oreal Professionnel PRIMER REPAIR Lipidium - na wilgotne, rozczesane włosy dokładnie pasmo po paśmie wcierałam produkt, dodatkowo wmasowując go w kosmyki, zużyłam na to około 3/4 tubki.
  • Maska L'oreal Professionnel  ABSOLUT REPAIR Lipidium - na włosy w primerem dokładnie wtarłam identyczną metodą maskę, następnie zaplotłam warkocz i umieściłam włosy w foliowym czepku i pod ręcznikiem na ponad godzinę.
Włosy po spłukaniu podczas którego były idealnie gładkie,wysuszyłam dokładnie (każdą warstwę) na okrągłej szczotce. Była wtedy już godzina 1 w nocy, a więc do spaniu ochroniłam je robiąc koczka na samym czubku głowy.

Oto efekty :)


Tak prezentował się koczek po nocy
Włosy po rozpuszczeniu

Po rozczesaniu ręką
Końcówki
Ten efekt podoba mi się najbardziej, jednak wypada włosy rozczesać :)

Po rozczesaniu

Końcówki po rozczesaniu.


Włosy po takim zabiegu są bardzo śliskie, gładkie, nawilżone, dociążone i ładnie się błyszczą. Wiadomo, że od fryzjera będą wyglądać jeszcze ładniej bo oni dodadzą na koniec zabiegu produktu z silikonami i są mistrzami w domykaniu łuski włosów suszarką. Ja z domowej wersji jestem bardzo zadowolona.

A już jutro idę w końcu do fryzjera. Planuję podciąć końce o 5 cm i poddać się pewnemu zabiegowi, ale jakiemu o tym przekonacie się we wpisie dotyczącym wizyty :)

Pozdrawiam
J.
Mówiłam Wam, że moja włosy z natury są proste i każda próba ich zakręcenia kończy się lokami które znikają w parę godzin ? Otóż dziś temu zaprzeczam, a właściwie zaprzecza temu słona woda z uniejowskich term. I tu tkwi haczyk. 



Od dawna wiemy, że pobyt nad morzem i kąpiele w naszym Bałtyku, mimo, że jest praktycznie najmniej słonym morzem, działają na nasze włosy pucho i falo twórczo. Słona woda zawiera głownie chlorek sodu i magnezu, a co te substancje robią z naszym organizmem ?

Woda ta jest bardzo dobrze absorbowana przez skórę i włosy, jest ona bowiem zbliżona składnikowo do płynu owodniowego, zaś stężenie samych składników jest bliskie stężeniu w ludzkiej surowicy. Dzięki temu np. składniki wnikają głęboki w pory skóry i działają oczyszczająco , poprawiają nawilżenie i ukrwienie i zaopatrują ją w tlen i składniki odżywcze.

Jednak włosy trzeba przed nią chronić ponieważ sól i inne minerały wysychając na skórze i włosach powodują ich odwodnienie, pozbawiając naturalnej wilgotności. Dlatego właśnie nasze pukle zaczynają się kręcić i pojawia się puch spowodowany rozszerzoną łuską. Włosy stają się sztywne i matowe, w odczuciu są suche i tracą naturalną sprężystość.

Jednorazowa styczność z taką wodą, nie uszkodzi struktury włosa, odpowiednią, bogatą pielęgnacją łatwo przywrócimy je do stanu wyjściowego, ale jeśli wystawimy swoje włosy na jej działanie przez dłuższy czas, nie stosując podczas tego żadnej ochrony, może okazać się, że zniszczeń nie da się odwrócić i włosy należy obciąć. A tego nikt raczej nie chce )


Aby tego uniknąć, swoje włosy przed wizytą na basenie naolejowałam dość porządnie i zakryłam czepkiem, jednak wiadomo woda dostanie się wszędzie, więc nie uniknęłam częściowego zmoczenia włosów. Metod chronienia włosów jest więcej, jednak ja rano musiałam się szybko szykować i zapomniałam zabrać części kosmetyków, a potem na szybko wysuszyć włosy i wracać do domu.

Metody ochrony włosów:

  • przed wejściem do słonej wody zmoczyć włosy słodką wersją, dzięki temu słona woda wniknie w łuski w mniejszej ilości
  • na tak przygotowane i dociśnięte włosy nałożyć olej lub serum silikonowe, które stworzy dodatkową otoczkę na łusce
  • dobrym nawykiem jest związywanie włosów i nakładanie czepka, który uniemożliwi w większym stopniu przedostanie się wody do czepka
  • po skończonej kąpieli, należy wypłukać włosy pod prysznice i umyć je delikatnym szamponem, dobrym pomysłem będzie też zaaplikowanie odżywki b/s
  • po wysuszeniu warto nałożyć ponownie serum silikonowe
Są to metody przeznaczone do wykonaniu tuż przed i po kąpieli w słonej wodzie. Po powrocie do domu, należy włosom zapewnić bogatą w oleje i emolienty, domykającą łuskę pielęgnację

Mam nadzieję, że takie wskazówki się przydadzą, a ja lecę nałożyć na włosy maskę, żeby wróciły do formy :)

Pozdrawiam,
pofalowana J.
Ta promocja zaczęła się w sobotę 7 i jak dla mnie wtedy się też skończyła, odwiedziłam dwa Rossmann'y i kupiłam wszystko to co chciałam bez najmniejszych przeszkód. Z racji, że posiadam sporo cieni pojedynczych i paletek to one całkowicie mnie nie kręciły. Do drogerii poszłam z zamiarem kupienia kredek w kolorze biały, cielistym i czarnym, ponieważ wszystkie już mi się kończą oraz paru produktów do brwi. Od dawna polowałam na flamastry od Catrice, a czy udało mi się je dorwać i czy wpadło do koszyka coś jeszcze o tym niżej.


Z planowanych rzeczy kupiłam:
Kredki:
  • kredka cielista - Max Factor Kohl Pencil 090 Natural Glaze (moja 2 sztuka)
  • kredka biała - Max Factor Kohl Pencil 010 White
  • kredka czarna - Catrice Kohl Kajal 010 Ultra Black


Produkty do brwi:
  • flamaster - Catrice Longlasting Brow Definer 020 flASHy Brows
  • flamaster - Catrice Longlasting Brow Definer 040 Brow'dly Presents... -chciałam dorwać też numerek 030 jednak go już nie było
  • kredka - Maybelline BrowSatin Dark Brown - mam już wersję Dark Blonde i fajnie się z nią pracuje, jednak potrzebuję do zaznaczenia pewnych miejsc czegoś ciemniejszego, a Medium Brown jest zdecydowanie za rude 


Nieplanowane rzeczy:
  • Wibo Eyeshodow Base - widziałam kilka razy na blogach jej recenzję i z powiewem promocji będąc już na miejscu postanowiłam ją przetestować
  • Catrice Fixing Brow Wax 010 - zgarnęłam go razem z flamastrami, jestem ciekawa jak sobie poradzi z układaniem włosków
  • L'oreal Super Liner Perfect Slim - no to już jest taki hit, że musiałam go w końcu przetestować, a kiedy jak nie teraz, gdzie jesień to królowa kresek i mocnych ust

Bazy i wax'u z racji ich przeźroczystości niestety wam nie zaprezentuję, jednak reszta to już co innego.

U góry produkty do brwi, na dole kredki i eyeliner
Produkty do oczu:


Produkty do brwi:


Jeśli Rossmann zrobi na pewno od 14.11 promocję udam się tylko po korektor który chce moja siostra i może jeden róż. Ciekawe czy znów pokuszę się na coś więcej ja tym razem ?

A u was wszystko upolowane ?

Pozdrawiam
J.
Cały tydzień promocji na usta w Rossmannie już minął zatem pora pochwalić się co upolowałam. Z racji, że w edycji wiosennej tej promocji nieźle się obkupiłam, tym razem jakoś bardzo nie poszalałam. 



Do koszyka wpadły 2 zaległe produkty, których nie udało mi się upolować poprzednim razem czyli Bourjois Velvet Matte numer 10 i 11. Dodatkowo postanowiłam przetestować numer 8, który widniał w filmiku Maxineczki jako bubel z racji konsystencji. Jednak po przetestowaniu u mnie na ręce i ustach wszystko było okej, zatem albo zmienili formułę na lepszą albo Maxineczka trafiła na złą partie. 



Z tradycyjnych szminek kupiłam dwa polecane na blogach produkty, są to Eveline Aqua platinum w odcieniu 478 oraz Rimmel Lasting Finish 070 Airy Fairy.


Niedawno z Golden Rose zaopatrzyłam się w ciemne produkty, o czym pisałam tutaj, dlatego tym razem uznałam, że trzeba wzbogacić swoje zbiory o neutralne kolory. Tak prezentują się na ręce.


Pomadka z Rimmela i Velvet Matte 10 idealnie wpasowują się w odcień moich ust, jednocześnie je wydobywając, cieszę się, że mogę taki kolor nosić w połysku i w macie, szminka z Eveline nadaje ustom fajnego ciepłego akcentu, za to Velvett Matte 8 i 11 to już zdecydowane kolory, 8 jest to dość głęboka czerwień, wpadająca w wiśnie, zaś 11 to taki dziewczęcy mocny róż, który będzie widać z daleka, jednak pozostanie nadal dość neutralny.


Jak tam wasze zakupy ? Nie zostałyście staranowane w wyścigu do szaf ukochanych marek kosmetycznych ?

Pozdrawiam
J.

Wszystkie kobiety chcą wyglądać ładnie, a szczególnie gdy idą na randkę z mężczyzną. Otóż dlatego porządna pielęgnacja wypadła w piątek aby włosy w sobotę wyglądały idealnie. Ostatnio włosy zaznały tylko dotyku szamponu i to jeszcze nie sprawdzonego, więc teraz musiałam dogodzić włosom dość sprawdzoną metodą czyli tzw. PEH. A więc po równo zastosowałam proteiny, emolienty i humekanty. Tak prezentował się oto ten zbiór.

Pierwsze "O":
  • Krauterhof, Żel Aloesowy (Iris Cosmetic) -skóra głowy- 30 min
  • Evrēe, Power Fruit, Nawilżający olejek dwufazowy - metoda rosołowa
  • Stapiz, Acid Balance, Emulsja zakwaszająca do włosów farbowanych +
  • Kallos, KJMN, Blueberry, Jagodowa maska do włosów - 30 mi
M:
  • Pervoe reshenie, Bania Agafii, Szampon do włosów specjalny, Aktywator wzrostu
Drugie "O":
  • Pervoe Reshenie, Receptury Babci Agafii, Maska do włosów na pobudzenie wzrostu `Drożdżowa` - skóra głowy +
  • Garnier Fructis, Oil Repair 3, Odżywka wzmacniająca do włosów suchych i zniszczonych +
  • Nivea, Long Repair, Odżywka odbudowująca +
  • Olej z pestek malin +
  • Mleczko pszczele +
  • Żel hialuronowy - 40 min
Suszenie przebiegało jak to u mnie zwykle bywa głową w dół, letnim nawiewem. Później włosy zostały tylko rozczesane TT i poszłam wreszcie spać (była 1:40).

Zdjęcia zostały zrobione w niedzielę, gdzie stan był już ciut gorszy niż w sobotę, z racji obciążenia po masce drożdżowej, ale i tak strasznie lubię efekt po pielęgnacji pehowej :)

Takie jeszcze nieco zwichrowane

Rozczesane i przygładzone TT 
Oby więcej takich piątko-niedziel :)

Pozdrawiam
J.