Jak mówiłam, tak i robię. Pora na kolejne denko - denko gigant. Takie zapasy pustych opakowań udało mi się zgromadzić w trakcie sierpnia, a więc już coraz bliżej obecnej daty.

To właśnie wielkość torebki z tego miesiąca pomogła mi w decyzji o pokazaniu zużytych produktów tak jak przystało podzielonych na okresy czasu, a nie wrzucone wszystkie w jeden worek. Ile tego było możecie się przekonać na zdjęciu poniżej.


Dobrze liczycie, 16 wykorzystanych produktów, o niemałej pojemności, w tym 10 do twarzy, 4 do włosów i 2 rodzynki które zaliczają się do "pielęgnacji ciała"

Twarz cz. 1

Babydream, Kopf Bis Fuß Waschgel , żel do mycia

Po zużyciu poprzedniego żelu do twarzy szukałam godnego zamiennika, przejrzałam w ten sposób pełno blogów i trafiłam na wpis u Italiany. Niepozorny żel do mycia dla dzieci miał się świetnie sprawdzić jako żel do twarzy dorosłej osoby. Niestety los nie dał mi dotrzeć do wpisu, gdzie podana była informacja o zmianie składu, który w nowej wersji jest dużo ostrzejszy dla cery. Po dłuższym używaniu go skóra stała się sucha, delikatnie podrażniona, dodatkowo zapach działał na mnie po dłuższym czasie jak płachta na byka. Jednym słowem nie polecam.


Mixa, płyn micelarny, Przeciw przesuszaniu

Wcale nie widać zbiegu efektu w/w żelu i nazwy płynu micelarnego od Mixy. Dzięki niemu skóra jakoś przeżyła ten trudny okres suchości i mogłam przeczekać do kupna nowego lepszego żelu. Płyn ładnie pachnie, zmywa dobrze makijaż twarzy i odświeża, odczucia podczas jego używania są według mnie lepsze niż przy słynnym różowym micelu od Garniera.

Evree, różany tonik do twarzy

Tego gagatka chyba nie muszę już nikomu przedstawiać, jeden z lepszych toników jakie miałam, dobrze działa i ma świetny rozpylacz. Mam już jego niebieskiego brata.

Lirene, dwufazowy płyn do demakijażu

Płyn jak płyn, niby zmywał, ale nie magicznie szybko, do tego pozostawiał dość tłustą warstwę. Jeden z wielu który spełnia swoją rolę, ale nie zachwyca.

Twarz cz. 2
Garnier, płyn micelarny 3w1, skóra wrażliwa

Wspomniałam wyżej, że znalazłam lepszy jego zamiennik, jednak to nie znaczy że jest zły, jest nadal moim hitem i będę go na zmianę stosowała z innymi wybranymi płynami micelarnymi.

Bielenda, skin clinic professional, super power mezo serum, aktywne serum rozjaśniające z wit. C

Bardzo fajnie wspominam to serum, polubiłam już zieloną wersje a ta sprawdziła się równie dobrze, Po nałożeniu czuć od razu jego działanie, a po dłuższym stosowaniu widać rozjaśnienie cery.

Tołpa, green naczynka, krem na dzień

Nie wchłania się, roluje, nie nawilża i nie likwiduje zaczerwienień, jedno wielkie NIE.

Efektima, maseczka peel-off z wyciągiem z grejpfruta

Tak śmiesznej maseczki jeszcze nie miałam, po nałożeniu mamy klejącą się, przeźroczystą masę, zaś po upływie 10-15 min, śmieszną a la silikonową ciągnącą się maskę. Jej ściąganie to była czysta frajda. Działanie też całkiem niczego sobie.

Be beauty, waciki kosmetyczne o strukturze plastra miodu

Niestety poprzednią biedronkową wersję zlikwidowali, więc skusiłam się na te waciki, ale nie urzekły mnie jak starsi koledzy. Dzięki strukturze nie rozwarstwiały się ale były nieco szorstkie. Może wersja aloesowa będzie lepsza.

Isana, maxi wattepads

Te waciki były zaś naprawdę fajne, duże, jeden starczał na oczy i brwi, a wiadomo zwykle tam znajduje się najcięższy makijaż do zmycia. Są miękkie i mimo niewielkiej ilości w opakowaniu starczają na bardzo długo.

Włosy
Natur Vital, maska aloesowa do włosów

Na tą odżywkę polowałam długo, ciągle była wykupiona w naturze w moim mieście, ale udało się. Cieszę się, że mogłam ją przetestować ponieważ bardzo fajnie działała na moje włosy, choć musiałam się nauczyć ją używać bo stosowana solo powodowała typowy puch.

Nivea, odżywka odbudowująca, long repair

Jedyna odżywka, którą moje nie lubiące protein włosy lubią. Jest to już tak znany produkt, że mogę tylko dopisać się do zachwytów nad nim.

Seboradin, szampon, żen-szeń

Zarówno szampon jak i odżywka z tej serii są moimi pewniakami w pielęgnacji włosów. Szampon dobrze doczyszczał ale jednocześnie przeciągnięty po całej długości nie powodował przesuszenia i puchu.

Biochemia Urody, olej z pestek malin

Bardzo go lubiłam, tak samo jak moje włosy, pachniał mi liśćmi ale co się nie robi, żeby włosy były dociążone wygładzone i zabezpieczone przed słońcem.

Ciało
Isana, zmywacz do paznokci, migdałowy

Jedyny zmywacz do paznokci który jest mega skuteczny i nie krzywdzi paznokci. Jestem jego wierną fanką, chyba że znacie jakiś lepszy zamiennik.

Olipmia, perfumy

Dostałam kiedyś od cioci i wypadało je w końcu zużyć, zapach w miarę ładny ale nie wpasowujący się idealnie w moje gusta, czułam się w nim przebrana. Podobno to był kiedyś wielki hit wśród naszych mam.

----------------------------

Jak możecie zobaczyć denko spore, kilka stałych bywalców i kilka fajnych dla mnie nowości. Nie wiem jak ja to robię, ale większość rzeczy trafiła na listę "lubię to", oby kolejne moje wybory były równie trafne, a tymczasem do zobaczenia w kolejnym denku.

Pozdrawiam
J.


Niektórzy w grudniu robią blogmasy, ja za to przychodzę z akcją denkową. Może was to dziwić, że w grudniu przychodzę z "wakacyjnymi" zużyciami, ale mimo mojej nieobecności, nie chciałam was pozbawiać tych szybkich recenzji które pomagają podczas wyboru kosmetyków.

Dodatkowo przecież zbieranie tych opakowań i trzymanie ich długi czas nie może iść na marne. Może pomyślicie, że lepiej byłoby wszystkie denka połączyć, ale byłby to tak długi post, że nikt by chyba nie wytrwał do końca a i pisanie zajęło by wieki, wolę udostępniać każdy miesiąc z opóźnieniem ale osobno.

Porównania z poprzednimi denkami nie ma sensu bo nikt ich za pewne nie pamięta, także od razu przejdzmy do tego co udało mi się zużyć w środku lata.


----------------------------

Nie wiem czy to przypadek czy nie ale w 7 miesiącu roku udało mi się wykończyć 7 produktów.

Ciało
Le petit Marseiliais, żel pod prysznic o zapachy Morela i Orzech Laskowy

Sam żel w działaniu był fajny, zapach na początku również mi się podobał jednak po dojściu do połowy opakowania po prostu go nie trawiłam. Zużycie go zajęło i wieki, ale na szczęście się udało. Tego zapachy nie polecam.

Neutrogena, formuła norweska , emulsja głęboko nawilżająca

Leżała na półce dość długi czas zanim ją otworzyłam i żałuję, że tak późno to zrobiłam. Emulsja bardzo fajnie nawilżała ciało i szybko się wchłaniała.

Hean, peeling owocowe spa do ciała o zapachu wiśnia japońska

Mój jeden z ulubionych peelingów do ciała, ładnie pachnie, dobrze ściera i pozostawia skórę faktycznie ujędrnioną.

Rexona, maximum protection, antyperspirant w sztyfcie, zapach clean scent

No i kolejny ulubieniec w tym denku, fajnie pachnący i co najważniejsze mega skuteczny, na lato jak znalazł. Posiadam już kolejne opakowanie o innym zapachu.


Twarz
Bielenda, algi morskie, płyn micelarny

Była i nim osobna recenzja i po wykorzystaniu go moje zdanie na jego temat się nie zmienia. Dla mnie jeden wielki hit, mogliby robić tylko większe opakowanie.


Dermedic Hydrain3 hialuro, 
żel- krem

Gdy jeszcze za oknem było jasno i ciepło był numerem jeden. Lekki, szybko wchłaniający się i rzeczywiście nawilżający. Na zimę nie polecam jednak go używać ze względu na wodną konsystencję.

Ziaja, maska nawilżająca

Maseczki z Ziaji zna prawie każdy i również u mnie jak u wielu się sprawdziły. Bo kto nie lubi mieć gładkiej, miękkiej skóry i móc postraszyć domowników twarzą niczym Shrek.

----------------------------

I to był by koniec pierwszego z sześciu następujących po sobie denek. Prawie same hity, a więc żegnam je ze smutkiem.

Pozdrawiam
J.
To już chyba taka moja tradycja, w okolicach wakacji robię sobie przerwę od bloga, która regeneruje moje pokłady energii i pozwala pozałatwiać parę domowych obowiązków. Skoro jednak widzicie ten post, znaczy, że została ona zakończona i wrócę do regularnego pisania. 



Ale co to by był za powrót gdyby, nie zaszły zmiany. Tym razem dotyczą one długości moich włosów. Mimo, że moim celem jest zapuszczenie ich do talii to wiem, że suche i zniszczone końcówki po lecie muszą zostać podcięte, aby uszkodzenia nie pięły się w górę włosów. Aby je dopieścić jeszcze bardziej postanowiłam zafundować im zabieg ProFiber od L'oreal. Efekty przemiany możecie zobaczyć poniżej.
Stan tuż przed wyjściem z domu | Niestety nie miałam możliwości zrobić zdjęcia w lepszej jakości
Na początek nieco o stanie początkowym włosów, dzień wcześniej umyłam włosy i poszłam spać z lekko wilgotnymi i nierozczesanymi. Rano gdy włosy były już suche zawinęłam je w koczek i tak chodziłam parę godzin aż do wizyty u fryzjerki.
Efekt po wizycie u fryzjera
Jak ja lubię włosy tuż po ścięciu - gładkie, dociążone, proste, miękkie i co najważniejsze te ostre końcówki. Tym razem zdecydowałam się na pozbycie się 5 cm włosów, czyli mój przyrost z akcji zapuszczania u Ewy z " Włosy na emigracji ...". 

Zwykle po ścięciu maszynką, miałam delikatnie cieniowane końce, mniej więcej 3 cm aby lepiej się układały, tym razem jednak kazałam zostawić je takie jakie będą tuż po obcięciu maszynką. Jestem ciekawa jak będą się układały i czy tempo niszczenia się końcówek będzie wolniejsze.

Teraz tylko trzeba dalej dbać o włosy i zapuszczać do wymarzonej długości.
Tworząc posta z serii projekt denko co miesiąc zaskakuję sama siebie ilością zużytych produktów. Po opublikowaniu denka danego miesiąca myślę, że no, to, to już chyba rekord w ilości produktów i każdorazowo się mylę. Nie wiem, czy to ja rozwijam zdolności w zużywaniu rzeczy czy to nagle produkty same wpadają na pomysł, żeby się równocześnie skończyć. 


Jednak widzę, że denko lipcowe będzie na pewno mniejsze, może gabarytowo spore, ale ilość kosmetyków nie będzie taka duża i prawdę powiedziawszy, nawet mnie to cieszy, bo opisywanie wszystkich zużyć to ciężka robota.
Wszystkie 21 produktów
Z jednego jednak się cieszę, zmalał mój zasób produktów do włosów, co dobrze wpłynie na moje plany minimalizmu włosowego.

----------------------------

Dokładnie zużyłam 6 produktów do włosów, 8 kosmetyków do twarzy i 7 rzeczy różnorodnego przeznaczenia. Wśród wszystkich kategorii są prawdziwe hity a więc zapraszam na mini recenzje.

Włosy
Planeta Organica, Avocado Oil Hair Condicioner

Nie wiem kto wymyślał te opakowania, ale uduszę go gołymi rękoma. Kwadratowy przekrój plus twardy plastik to nie wróży dobrze. Odżywkę trzeba wytrząsać dość silnymi ruchami, na szczęście postawiona do góry nogami spływa do samego końca i po rozcięciu opakowania nic w środku już nie znalazłam. Poza tym aspektem, odżywka była naprawdę dobra. Moje włosy lubią olej awokado i tylko się w tym utwierdziłam. Produkt ułatwiał rozczesywania, ładnie emulgował oleje i pozostawiał włosy wygładzone i dociążone.

Anna New, maska do włosów, Miracle Hair mask

Maska, którą kupiłam po poleceniu jej przez BlondeHairCare i nie zawiodłam się. Mogę potwierdzić tylko to co było o niej dobrego powiedziane.

Bania Agafii, Cedrowe mydło do włosów i ciała

HIT, HIT, HIT. Czy ktoś go jeszcze nie zna ? Najlepszy produkt do mycia włosów. Moja mama potwierdza, a jest bardzo wybredna osobą.

Przepisy Babci Agafii, Maska do włosów drożdżowa na pobudzenie wzrostu

Działań pobudzających wzrost nie sprawdzałam, ale na długości sprawdzała się super. Może pachnie dziwnie, ale można jej to wybaczyć.

L'oreal, Primer Repair Lipidium, ampułka 

Dodaje prawdziwego kopa masce z tej serii. Dobrze, że mam jeszcze kilka ampułek w zapasie. Używam zawsze, gdy chcę mieć pewność, że włosy będą wyglądać świetnie.

ZrobSobieKrem, Olej lniany

Ulubieniec moich włosów. Jak na razie ma pierwsze miejsce na podium, czekam tylko jak wykorzystam inne oleje i do niego na pewno wrócę.

Twarz
Bania Agafii, Odmładzająca maseczka do twarzy na mleku łosia 

Jedna z lepszych maseczek nawilżających jakie miałam, a dodatkowo ślicznie pachnie. Z łosia czy tam łososia, ważne, że pozostawia skórę widocznie bardziej miękką i uspokojoną.


Bielenda, Professional Formula, Błyskawicznie napinająca maseczka koktajlowa

Niby niezła, ale szału nie zrobiła. Może jeszcze mam za młodą skórę, żeby zauważyć widoczny efekt.


Ziaja, Maska regenerująca z glinką brązową

Za to w tym przypadku, efekty widać od razu. Nie coś, że ślicznie pachnie to można straszyć domowników :D. Skóra jest po niej odżywiona, gładka i taka fajna w dotyku.


Astor, Lift Me Up, 2in1 Anti-Aging Foundation

Kolor jak to w próbkach był oczywiście dla mnie za ciemny, dlatego użyłam go do konturowania na mokro. Ładnie stopił się z innymi produktami, nie ciemniał i długo utrzymywał się na twarzy. Jestem ciekawa czy w gamie kolorystycznej jest odpowiednio jasny do mojej karnacji.

Tisane, balsam do ust w słoiczku

Mój ukochany balsam, smaruję go zawsze grubą warstwą na noc jako taka maska regenerująca. Po obudzeniu usta są mięciutkie, bez suchych skórek i gotowe do przyjęcia wszelkich produktów kolorowych.

Blistex, Intensive Lip Relief Cream

Kolejny ulubieniec z kategorii usta. Próbki otrzymałam od ortodonty, po zakładaniu aparatu. Trzeba wtedy dość mocno rozszerzyć wargi czego skutkiem było ich popękanie. Od razu przypadł mi do gustu zapach balsamu i jego konsystencja. A działanie jest jeszcze lepsze.


Ava, Eco Linea, Krem pod oczy pielęgnująco wygładzający

Złe opakowanie, pompka na początku nie chce się nacisnąć, a gdy już użyjemy odpowiednio dużej siły, strzela dość dużą ilością produktu. Krem jest dość rzadki i naprawdę wystarczy go odrobinka (co kłóci się z dozowaniem). Samo działanie nie powaliło mnie na kolana, ot taki zwykły nawilżacz, cieszyłam się, że się skończył.

Ava, Eco Garden, Organiczny peeling i maska 2 w 1 z ryżem i ogórkiem

Tym razem produkt Avy przypadł mi całkiem do gustu. Stosowałam podczas kąpieli jako peeling, a po wmasowaniu pozostawiałam go na twarzy jako maskę. Bardzo fajnie oczyszczał skórę i ją normalizował, trzeba jednak wiedzieć, że nie jest to mocny zdzierak.


Garnier Hand, Intensywna Pielęgnacja Bardzo Suchej Skóry, Regenerujący krem do rąk

Krem - ratunek, zwykle używam go zimą, ale przez pewien okres miałam bardzo suche dłonie i jako okład na noc pod rękawiczki  sprawdził się świetnie.


Alterra, Reine Pflanzenölseife Lavendel, Mydło z olejkami roślinnymi o zapachu lawendy

Nie lubię mydeł w kostkach i to mnie do nich nie przekonało, zapach był na tyle mocny, że musiało długo leżeć na balkonie i nieco zwietrzeć. Co do działania to takie zwyczajne mydło. Fajne jest jednak to, że rozmiar jest dopasowany do dłoni i nie rozmazuje się w mydelniczce.

Ministerstwo dobrego mydła, mydło "Ryż"

Tak, tak nie lubię mydeł, ale to jest świetne. Używałam do mycia całego ciało i jako jedno z niewielu nie pozostawiało osadu i uczucia suchości na skórze. Łagodziło podrażnienia i ładnie się pieniło. Jak na mydło to to jest mój hit.

Semilac, Remover Wraps, folia do ściągania hybryd

Usuwać jako tako usuwały lakier hybrydowy, ale często mi się rozluźniały i aceton "uciekał". Hybrydy nie są jednak dla mnie zatem wrapsy nie powrócą do mojego domu.

ARDELL, Duo Lash Adhesive Clear

Wylądował w koszu ponieważ się zepsuł. Jednak za czasów swojego żywota, sprawdzał się poprawnie. Kilka razy zdarzyło mi się chodzić z odklejonym końcem rzęs, ale nie było to notoryczne,  poza tym przeszkadzał mi w nim całkiem spory czas zastygania. Na szczęście łatwo się go usuwało potem z odklejonych rzęs. Teraz szukam lepszego zamiennika.


Carea, płatki kosmetyczne (Biedronka)

Płatki te pojawiały się już w poprzednim denku. Dalej twierdzę, że są to najlepsze płatki jakie można znaleźć.

Milly,  płatki kosmetyczne (Natura)

Te płatki, są odwrotnością tych powyżej, grube, rozdwajają się, słabo zbierają produkty z twarzy, za to wchłaniają sporo produktu do demakijażu. Kupiłam w sytuacji podbramkowej i nigdy do nich nie powrócę.

----------------------------

To by było na tyle w czerwcu, jak widać same fajne rzeczy. Dajcie znać czy wstrzeliłam się w wasze zużycia.

Pozdrawiam
J.
Jakiś czas temu, dzięki wygranej w rozdaniu, moja kolekcja kosmetyków pielęgnacyjnych powiększyła się o trzech przedstawicieli serii Algi Morskie od Bielendy. Nadszedł w końcu czas aby opisać moje wrażenia dotyczące każdego z produktów. 


Dzisiaj przychodzę z recenzją "Kojącego płynu micelarnego 3w1". Jest on dla mnie prawdziwym odkryciem, zatem z miłą chęcią opowiem Wam o nim nieco więcej.

Produkt przychodzi do nas w szczelnej, wygodnej, plastikowej, 200 ml buteleczce z zamykaniem na klik. Dozowanie płynu micelarnego jest bezproblemowe, dzięki dobrze dobranemu rozmiarowi dziurki. Sam produkt ma morski kolor, bardzo ładny zapach i jak to przystało na ten typ kosmetyku wodną konsystencję, która po wstrząśnięciu się pieni.



Jak na razie przypomina typowy płyn micelarny, a co obiecuje nam producent ?

Preparat przeznaczony jest do codziennego oczyszczania i pielęgnacji każdego rodzaju cery. Pozwala uniknąć przesuszenia skóry już w fazie demakijażu. Jest delikatny i łagodny nawet dla wrażliwych oczu.
Działanie
Kojący płyn micelarny 3w1 skutecznie oczyszcza i odświeża skórę, błyskawicznie usuwa makijaż nawet wodoodporny, pozostałe zabrudzenia i nadmiar sebum, nie roznosząc ich po twarzy. Tonizuje, łagodzi podrażnienia, zapewnia skórze miękkość i uczucie komfortu.
Podstawowym aktywnym składnikiem płynu są micele, które łącząc się zarówno ze związkami tłuszczowymi, jak i wodą, dzięki czemu wychwytują wszelkie typy brudu i zanieczyszczeń z powierzchni skóry. To idealny sposób na dokładne oczyszczenie skórę i jednoczesne zminimalizowane ryzyka podrażnień.
Wzbogacenie formuły płynu o KAWIOR, KOPER MORSKI oraz KONCENTRAT WODY MORSKIEJ podnosi jakość pielęgnacyjną produktu, dostarcza skórze ważnych i łatwo przyswajalnych składników mineralnych oraz poprawia kondycje skóry.
Skład dla ciekawskich
Moja opinia

Jeśli ktoś nie lubi długich wywodów na temat produktów, to powinno wystarczyć stwierdzenie, że pobił mój dotychczasowy hit wśród miceli czyli Garniera z różową zakrętką.

A jeśli chcecie wiedzieć nieco więcej to już śpieszę z pomocą.

Płyn wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie, pomijając już ładny kolor, zapach i szatę graficzną, które zapadają w pamięć, najlepszą jego cechą jest działanie. Produkt jest delikatny dla skóry, nie ma mowy o jakimkolwiek nowym podrażnieniu, powiedziałabym nawet, że im zapobiega. 

Nie piecze w oczy, a jednocześnie z łatwością zmywa makijaż, nie rozmazując go na wszystkie strony. Pozostawia skórę oczyszczoną a jednocześnie nawilżoną i gładką. Nie występuje po jego zastosowaniu jakiekolwiek napięciu lub dyskomfort, a do tego jest naprawdę wydajny.

--------------------------------

Jak widać na zdjęciach, niestety już mi się kończy, jednak już rozglądam się za promocjami na niego. Taki produkt warto mieć zawsze na swojej półce.

A czy i Wy mieliście okazję zapoznać się z tym produktem ?

Pozdrawiam
J.
Obiecałam, a więc przychodzę z "nowościami" (no prawie bo chwile już u mnie leżą) które przygarnęłam podczas zakupów w Superpharm i Hebe. Promocje w tych drogeriach odbywały się ciut wcześniej lub równocześnie z tymi w Rossmannie.

Superpharm
W Superpharm obowiązywała jednak pewna zasada, kosmetyki mogliśmy kupić 50% taniej ale tylko do 5 sztuk. Myślałam, że to będzie jakieś wielkie ograniczenie, ale okazało się, że nawet jakbym mocno chciała to w tamtej chwili interesowały mnie tylko 4 produkty. Niemniej jednak znalazłam dla siebie kilka innych mniej lub bardziej przydatnych rzeczy, a mianowicie 4 lakiery Essie w odcieniach różu oraz kultowy już top Seche Vite, który znajdował się wtedy na promocji.


Kosmetyki kolorowe:

1. Maybelline, tusz Lash Sensational
2. L'oreal, tusz False Lash Wings Sculpt
3. Maybelline, błyszczyk Color Sensational Shine Gloss 130 Fuchsia Flash
4. L'oreal, Brow Artist Plumper 02 Blonde

Jak widać padło na dwie marki - Maybelline oraz L'oreal. Tusz od tej pierwszej był już hitem blogosfery a więc kupiłam go aby przekonać się czy również tak dobrze sprawdzi się u mnie. Tusz z L'oreal skusił mnie za to ciekawą szczoteczką i tym, że poprzednie produkty tej firmy świetnie się u mnie prezentowały na rzęsach.

Na błyszczyk skusiłam się po jego recenzji na jednym z blogów i sprawdza się u mnie bardzo fajnie, dalej ładny kolor, nie rozlewa się i nie klei. Żel do brwi za to czeka na swój debiut ponieważ jeszcze została mi resztka jego odpowiednika z Catrice. Mam tylko nadzieję, że kolor będzie dobry.


Lakierów u mnie nigdy dość, a że hybrydy się u mnie nie sprawdzają, to inwestuję w zwykle lakiery ale dobrych marek. Nastało lato, zatem królują żywe, jasne kolory, co dokładnie można zobaczyć po moich wyborach. Ulubieńcem stał się od razu, lubiany przez wielu, "watermelon".

cute as a button | status symbol | watermelon | big spender
Seche Vite

Hebe
W Hebe głownie postawiłam na kosmetyki pielęgnacyjne, zaplatał się tylko między nimi jeden podkład. W sumie weszłam do drogerii bez większego planu a kupiłam kosmetyki które o pewnego czasu chodziło mi po głowie.

Zagubiony w akcji fotografowania krem
Kosmetyki kolorowe:

1. Rimmel, podkład Match perfection, 010

Kupiony aby rozjaśnić jego brata o numerze 100. Ma niestety różowe tony ale po wymieszaniu jest idealnie.

Kosmetyki pielęgnacyjne:

1. Purederm, Oczyszczający i regenerujący peeling enzymatyczny
2. Garnier, Fructis, Gęste i Zachwycające, Odżywka wzmacniająca do włosów
3. Bielenda Expert Czystej Skóry 2-Fazowy Płyn Nawilżający
4. Nacomi - Maska algowa typu peel-off o działaniu rozjaśniającym z borówką
5. Nacomi - Maska  algowa typu peel-off o działaniu przeciwstarzeniowym  z żurawiną
6. Dermedic Hydrain 3 Hialuro Krem-żel ultranawilżający


Z wymienionych wyżej firm na promocji znalazły się Garnier, Bielenda oraz Dermedic. Jednak maski od Nacomi chciałam od dawna wypróbować a peeling od Purederm zebrał dobrą opinię u Kascysko, a więc postanowiłam przetestować i ja. 




Na swoją kolej czeka cierpliwie tylko Bielenda, reszta kosmetyków jest już w użyciu i sprawdza się u mnie naprawdę dobrze. Największym hitem okazał się peeling, który działa od chwili nałożenia na twarz i pozostawia ją gładką i miękką.

Oby zawsze trafiały się tak udane zakupy.

Pozdrawiam
J.

Oj dawno to było, ale dziś robiłam milion sesji do postów i w końcu przyszła kolej na moje zdobycze z wielkich wyprzedaży w Rossmannie. Miałam nie szaleć i kupić tylko to co mi potrzebne, a co mi z tego postanowienia wyszło ? 


Otóż jestem z siebie dumną. Z całych promocji w tej drogerii przygarnęłam tylko 5 rzeczy, z czego tylko jedna była wyrazem mojej chwilowej zachcianki. Ponad to, były to zwykle rzeczy tańszych marek, a więc mój portfel znacznie nie zeszczuplał. W moich zdobyczach znalazły się 3 kosmetyki do twarzy oraz 2 do usta. Po dokładny opis zapraszam na dalszą część posta.


HYPOAllergenic, Powder & Blush (Hipoalergiczny puder z różem) 002

Produkt jeszcze przeze mnie nie testowany, czeka na czasy gdy bardziej się opalę, ale pokładam w nim duże nadzieje. U góry i po środku mamy 3 odcienie pudru, który możemy idealnie do siebie dopasować, zaś na dole znajduje się róż i bronzer. Mamy więc kosmetyk 3w1, który świetnie sprawdzi się na wyjazdy, gdy zależy nam na miejscu.


Manhattan, 2in1 powder&make up, odcień 76 sand

Jeśli czytaliście moje ostatnie projekty denko, wiecie na pewno, że to mój hit, a więc nie mogłam nie skorzystać z okazji aby go kupić w okazyjnej cenie. Więcej o nim przeczytacie tu.

Manhattan, compact powder, odcień 70 vanilla

Moja zachcianka, o której wspomniałam na początku postu. Uznałam, że skoro w/w produkt od Manhattan sprawdził się tak świetnie to warto u nich poszukać czegoś o lżejszej konsystencji, po za tym chciałam też sprawdzić jak bardzo będą różnić się oba odcienie. Na razie wykorzystuje równie lubiany puder od Eveline, ale czekam z niecierpliwością na testy tego gagatka.


Alterra, pomadka ochronna do ust z rumiankiem BIO

Moje usta przez ciepło i aparat ortodontyczny są w coraz gorszym stanie, mimo, że co noc coś na nie nakładam, nie sprawdza się już mój ukochany Tisane, oby ta pomadka mi pomogła, a poza tym chętnie przetestuje ją jako wspomagacz do rzęs.

Rimmel, The Only 1, szminka do ust, nr 200 It's A Keeper

Do jej kupienia zostałam namówiona po zobaczeniu efektu na ustach u Szusz. Na lato jest idealna, kolor podkreślający naturalną czerwień ust, lekka połyskująca formuła i do tego fajna, miękka konsystencja.

No i to by było na tyle moich zakupów ... Ale, ale, to był tylko Rossmann, a w tym czasie były jeszcze przeceny w Superpharm i Hebe, zatem szykujcie się na kolejny atak nowości w następnych postach.

Pozdrawiam
J.
Tym razem udało mi się wyrobić w miarę w terminie z projektem denko, choć tworzenie posta sporo mi zajęło z racji na rekordową ilość zużytych w maju kosmetyków. Tym razem ukazała się moja natura osoby dbającej na wszelkie sposoby o cerę niż natura włosomaniaczki ale nie da się co miesiąc zużywać nie zliczonej ilości odżywek czy szamponów nawet przy długich włosach i pomocy rodziny.


Podsumowując moje zapasy w szafie z każdą chwilą topnieją z czego jestem bardzo zadowolona ponieważ ile mogą leżeć, poza tym zaczęłam wkraczać na drogę minimalizmu zatem całe szuflady i półki kosmetyków nie są mi do szczęścia potrzebne.

 A oto cała gromadka
Cieszę się jeszcze z jednego powodu, w końcu widać moje starania w kwestii wykorzystywania masy próbek leżących w łazience i starszych perfum, które powinny skończyć się już dawno, a leżały zapomniane na półce i tylko się kurzyły.

--------------------------------

Ogółem udało mi się zużyć 17 produktów, w tym 10 do twarzy, 2 do włosów i 5 do reszty ciała. Tym razem większość produktów to buble lub całkiem na odwrót produkty godne polecenia, a co dokładnie zdenkowałam i jak się u mnie dokładnie sprawdziło, o tym poniżej.



L`Oreal Professionnel, Serie Expert, Absolut Repair Cellular, Szampon regenerujący włosy bardzo uwrażliwione

Niestety jak dla mnie bubel jakich mało, choć opinie na kwc ma dobre. Po umyciu nim włosy u nasady były jakby posklejane, niedomyte, mimo, że długo i starannie spłukiwałam go z głowy. Efekt poprawił się po milionowym czesaniu włosów po około 5-6 godzinach od mycia, wtedy nie było już posklejane ale dość mocno ulizane, co powodowało konieczność umycia włosów na drugi dzień. Włosy zaś na długości były spuszone. Nie, nie i jeszcze raz nie.

E-naturalne.pl, Mleczko pszczele

Bardzo fajny półprodukt do dodawania go do masek. Włosy były po nim bardziej nawilżone i wygładzone. Na pewno uzupełnię jego zapas podczas zakupów półproduktowych.



Facelle, Normal, wkładki higieniczne z aloesem


Fajna cena ale za dużo minusów. Są grube a mało chłonne, odklejają się i rolują. Zwykle nie zamieszczam tutaj kosmetyków do strefy intymnej ale przed nimi chciałam Was ostrzec.

Marimer, Spray do nosa, fizjologiczny roztwór wody morskiej

Stosowałam go do przemywania gojącej się rany po zrobieniu tragusa w chrząstce ucha. Pomagał mi zmiękczyć wszelkie wydzieliny i oczyścić ucho, do tego ma bardzo fajny dozownik. Gdy zajdzie znów taka potrzeba na pewno się w niego zaopatrzę.


Alterra, Tagescreme Anti - Age Orchidee (Krem na dzień do skóry dojrzałej i wymagającej z orchideą)


Pisałam u góry, że mam za dużo kosmetyków i oto jest najlepszy przykład. Krem do twarzy który stracił datę ważności a był nie otworzony. Na szczęście nie było to strasznie dużo czasu po terminie więc uznałam że będę go używać jako krem do nóg, a nóż mi się odmłodzą. Do twarzy wolałam go jednak już nie używać. Sam krem był gęsty i strasznie tępo się rozsmarowywał, do tego miał bardzo męczący zapach i długo się wchłaniał. Na drugi dzień czułam taką tłustą warstwę, która pod prysznicem się zmywała dość topornie. Z tego mój wniosek, że dla mojej mieszanej cery nie byłby to dobry krem. 


Oriflame, MissO, edt

Kupiłam za czasów liceum (nie próbujcie liczyć ile czasu minęło, bo się złapiecie za głowę), gdzie wtedy taki słodki kwiatowy zapach mi się bardzo podobał. Trzeba mu przyznać, że nie zmienił się nic pomimo upływu czasu, ale za to zmieniłam się ja. Teraz był to dla mnie za prosty, za słodki, mdły i szybko ulatniający się. W końcu go wymęczyłam, ale to tylko dlatego, że było już go nie wiele a mamie podobał się flakon i uznała, że chętnie go wykorzysta do swoich zapachów które mają nieporęczne opakowania. Tej wody toaletowej już chyba nie ma w ofercie, ale i tak bym jej już nie kupiła gdyby była dalej w sprzedaży.

Maybelline, Błyszczyk Super Stay, 10H Tint gloss, 380 Timeless Plum

Był ze mną całkiem długo, ze względu na kolor, jednak używałam go bardzo rzadko ponieważ nakładał się tragicznie. Robił plamy, ciężko było nim narysować ładnie wypełniony kolorem kontur, był lepki i pozostawiał grudki, choć trzeba mu przyznać kolor "wgryzał" się w usta niesamowicie. Na domiar złego ostatnie odpadł od niego aplikator i został wewnątrz opakowania. To przepełniło czarę goryczy i wylądował w śmieciach. A idealny fioletowy kolor znalazłam w innym produkcie.


Dermedic, Hydrain 3 Hialuro, Serum nawadniające twarz, szyję i dekolt

Żałuję, że była to tylko próbka, ponieważ jest to bardzo fajne serum. Gdy wykończę inne, na pewno przetestuję normalną pojemność.

Clarinse, Supra Sérum Lift-Remodelant Multi-Intensif

Niestety cena zawrotna, dlatego nie kupię pełnowymiarowego opakowania, ale serum mimo, że do cery dojrzałej, bardzo fajnie się sprawdziło. Skóra była miękka ale napięta i jakby odżywiona.

Clinique, Clinique Smart Custom-Repair Eye Treatment

Całkiem przyjemny krem, ma fajną treściwą konsystencję, które jednak gładko się rozsmarowuje pod oczami. Miałam tylko próbkę, zatem długofalowego działania nie mogłam sprawdzić. Jednak po użyciu skóra była ładnie nawilżona i delikatnie napięta.

Eveline, Błyskawicznie regenerująca żelowa maseczka new hyaluron

Przyzwoita maseczka, o fajnej konsystencji, ale jakiegoś szału wielkiego nie robiła. Chyba musiałabym przeprowadzić większe jej testy pod postacią zakupu kilku opakowań i testowaniu ich po sobie.

Balea, Himbeer Vanille Maske

Maseczka o prześlicznym zapachu malinowej mamby i równie dobrym działaniu. Skóra po jej zastosowaniu była nawilżona, odżywiona a ja czułam się mega zrelaksowana.


Garnier, Płyn miceralny - moja opinia tu

Bielenda Pharm, Antybakteryjny tonik normalizujący, twarz, dekolt, plecy

Przyjemny tonik z kwasami na początek przygody z nimi. Używałam go dość rzadko z racji, że stał w mieszkaniu u mojego chłopaka, a od razu mogę Wam powiedzieć, że należy uważać na opakowanie, zatrzask urwał mi się niemal na samym początku. Planuję przetestować teraz tonik z kwasami z serii 'mezo' więc do tego na razie nie wrócę.


Mixa, Optymalna Tolerancja, płyn do demakijażu, dwufazowy, skóra wrażliwa

Bardzo dobry płyn od zmywania makijażu. O wiele delikatniejszy niż Ziaja i bardziej skuteczny. Na razie mam kilka innych do testowania, ale ten zapewne nie raz zagości w mojej łazience.

Carea, Płatki kosmetyczne

Najlepsze płatki kosmetyczne na świecie. Używam od kilku miesięcy tylko ich.


Ava Laboratorium, Aktywator młodości - Hydranov™ Epidermalny kwas hialuronowy, 100% naturalnego nawilżenia


Opakowanie fatalne, każde "serum" z Avy, a właściwie zakrętka mi się łamie i powstaje szczelina wpuszczająca powietrze do produktu, dlatego widać taśmę na zdjęciu. Co do tego produktu to sama nie wiem, zużyłam całe opakowanie a uczucia mam mieszane, raz czułam dodatkowe nawilżenie a innym razem produkt działał tak jakbym go w ogóle nie nałożyła. Kupię go ponownie aby się przekonać czy będzie działał przy dłuższym stosowaniu.

--------------------------------

Uff, to by było na tyle. Mam nadzieję, że jakaś moja opinia Wam się przyda, a do czegoś może zachęciłam.

Pozdrawiam
J.
W komentarzach pod postem urodzinowym poczytałam, że powinno się pojawiać więcej moich włosów. A więc nie pozostało mi nic innego jak posłuchać się dobrej rady i powrócić z postami o bogatej pielęgnacji włosowej. Jako, że ostatnie niedziele włosowe zawsze były podyktowane jakimś wydarzeniem i tym razem tak będzie. Włosy potraktowałam w wyjątkowy sposób z racji na firmowy piknik, na świeżym powietrzu, na który zaprosił mnie mój chłopak.

Moim celem były wygładzone, nieplączące się włosy, którym nie straszne słońce. A czy plany miały odzwierciedlenie w życiu przekonacie się poniżej na zdjęciach, lecz najpierw nieco teorii.

Przepis OMO:


Odżywianie:
- olej z awokado - 30 min
- Timotei with Jericho Rose, Odżywka do włosów `Moc i blask` +
- Pervoe Reshenie, Planeta Organica, Afryka, Balsam do wszystkich typów włosów z olejem awokado - 30 min

Mycie:
- Pervoe Reshenie, Bania Agafii, Cedrowe mydło do włosów i ciała

Odżywianie:
- Maska L'oreal Professionnel ABSOLUT REPAIR Lipidium +
- Panetne Pro-V odżywka w piance "Intensywna regeneracja" - 30 min

Suszenie:
- letni i chłodny nawiew

Zabezpieczanie:
- Schauma, Beauty Oil
- olejek z pestem malin

Efekty:

Przy okazji zdjęć, powiem Wam, że bardzo się cieszę, że miałam okazję po raz pierwszy przedstawić moje włosy w pełnym słońcu.

Dzięki wiatrowi widać w końcu jak cienkie są moje włosy :)



Nie wiem jak Wam, ale mi się efekt bardzo podobał, włosy były proste, mega miękkie w dotyku i nie plątały się bardzo, co ułatwiło mi życie w ciągu tych 7 godzin na powietrzy :)

Pozdrawiam

J.
Mimo, że ominęłam poprzednie podsumowanie po trzecim miesiącu, nie mogło zabraknąć tego po zakończeniu akcji. Tym razie trwała ona 4 miesiące, choć akurat u mnie poszła gorzej niż jej poprzednia wersja trzymiesięczna. Szczegóły znajdziecie poniżej.


--------------------------------

W kwietniu jednak nie używałam nic oprócz peelingu enzymatycznego, zatem nie było sensu go opisywać bo przyrost był dziełem tylko natury. Za to w maju regularnie, przed każdym myciem wcierałam w skórę głowy żel aloesowy.

Tak prezentują się włosy po 4 miesiącach zapuszczania.



Efekty:

Włosy podczas ostatniego pomiaru miały długość 67,5. Mój naturalny przyrost to 1 cm, a więc po kwietniu ich długość wyniosła 68,5 cm. Dzięki stosowaniu aloesu mój końcowy wynik to 70,5 cm. Czyli +2 cm z czego jestem bardzo zadowolona. Nawet mama mi mówi, że ładnie mi włosy urosły ostatnio :).

--------------------------------

Porównanie długości włosów przed i po akcji.


Co robiłam w każdym miesiącu:

Luty:
- Rozgrzewająca maść końska, przed każdym myciem.
Przyrost:
- Wg. pomiaru całości 1,0 cm.

Marzec:
- Wcierka RadicalMed, co drugi dzień
Przyrost:
- Wg. pomiaru całości 1,5 cm.

Kwiecień:
- Peeling enzymatyczny Cerkogel 30
Przyrost:
- Wg. pomiaru całości 1,0 cm.

Maj:
- Żel aloesowy Krauterhof
Przyrost:
- Wg. pomiaru całości 2,0 cm.


Końcowa ilość uzyskanych w czasie trwania akcji centymetrów: 5,5
Końcowa długość uzyskanych w czasie trwania akcji: 70,5

--------------------------------

No cóż, myślałam, że uzyskam lepszy wynik, ale i tak jestem zadowolona, że na część z produktów moje włosy ładnie zareagowały :)

Pozdrawiam
J.
Czy tylko mi maj minął jak z bicza strzelił? Sama nie wiem kiedy i już mamy 2 dzień czerwca a ja nie opublikowałam tylu rzeczy które miałam w planach. Mniej więcej od połowy maja czeka na to kwietniowy projekt denko. Mam nadzieję, że nie spalicie mnie na stosie za to opóźnienie, a z pozytywów dodam to, że za chwile pojawi się kolejne denko, tym razem majowe.


W kwietniu szały wielkiego nie było, ale za to odeszło ode mnie kilka ulubieńców. Udało mi się zużyć łącznie 8 produktów z czego praktycznie wszystko było do pielęgnacji ciała i włosów.


Dokładnie dna dobiły 2 produkty do włosów, 5 produktów do ciała i taki mały rodzynek w postaci pudru do twarzy.


Oceania, Żel pod prysznic, poziomka i winogrono 

Najzwyklejszy żel pod słońcem, zakupiony w biedronce. Potrzebowałam czegoś na szybko a więc złapałam pierwszy lepszy produkt o ładnym zapachu. Jak to na taki produkt przystało, dość silnie oczyszcza i wysusza, czego w takich produktach nie lubię. Poza tym na początku zapach był fenomenalny, jednak po którymś użyciu z kolei robiło się od niego wprost niedobrze. Za tego gagatka już podziękuję, poszukam lepszej alternatywy.

Cethapil, MD Dermoprotektor, Balsam do twarzy i ciała

Ten balsam po raz pierwszy zagościł u mnie podczas kuracji anty trądzikowej. Stosowałam go wtedy z polecenia dermatologa jako krem do twarzy, aby zmniejszyć uczucie suchej i swędzącej skóry. Szczerze nie pamiętam za wiele z jego stosowania w tym celu, zatem jego działanie nie było ani złe, ani jakoś powalająco dobre. Niedawno resztkę odnalazłam w czeluściach szafy i uznałam, że należy go wykończyć, tym razem jako balsam do ciała. Tutaj sprawdził się całkiem dobrze, skóra była gładka, miękka i nawilżona a efekt trwał do następnego mycia. Jednak czy było to wrażenie wow, tego bym nie powiedziała. Ot taki zwykły nawilżacz. Na razie do niego nie wrócę.

Balea Professional, Beautiful Long 1-minute Intensivkur

Maseczka starczyła mi niestety na jedno użycie, z racji swojej małej pojemności i moich już całkiem długich włosów. Efekt był jak dla mnie naprawdę dobry, jeśli miałabym możliwość zakupić większą jej ilość na pewno zagościłaby w moich włosowych zbiorach.


BiochemiaUrody, Hydrolat z kocanki EKO

Śmierdzi ... Nie da się tego ukryć, ale jak działa. Do zapachu, można się po jakimś czasie na szczęście przyzwyczaić, nadal nie są to fiołki, ale nie wykręca nosa w drugą stronę. Hydrolat stosowałam jako tonik i w tej roli był świetny. Zmniejszyła się ilość wydzielanego sebum i niespodzianek na twarzy, dodatkowo redukuje czerwone przebarwienia po krostkach i zmniejsza widoczność naczynek. Poza tym ma właściwości antyoksydacyjne. Dla mnie ideał, nie biorąc pod uwagę zapachu.

Oczar, Płyn Spray

Nie pamiętam już producenta ale był  to produkt zakupiony w aptece. Stosowałam przez chwilę jako tonik, wcześniej do obkurczania naczynek, w tym siniaków. Mogłabym w sumie napisać dokładnie to co o hydrolacie powyżej, zatem kolejny produkt godny polecenia.

ZróbSobieKrem, Olej z pestek śliwek, nierafinowany

Jeden z 4 olei, które moja włosy zaakceptowały i dobrze na niego reagują. Tak na prawdę, każdy musi się przekonać sam czy jego pukle się z nim polubią, jednak ja bardzo polecam. Włosy są bardziej zdyscyplinowane, a jako serum na końcówki fajnie je zabezpiecza.

Bielenda, Super Power Mezo Serum, aktywne serum korygujące z kwasem migdałowym

Czy o tym produkcie trzeba coś jeszcze mówić, pojawiło się już tyle pozytywnych opinii, że moja już chyba nic nie wniesie. Pokrótce, cera jest rozjaśniona, przebarwienia znikają, nowe niespodzianki nie pojawiają się tak często jak zwykle. Poza tym ładnie się wchłania i pachnie.

Manhattan, 2in1 powder&make up, odcien 76 sand

Produkt ten kupiłam rok temu na rossmanowskich promocjach - 49% za namową KosmetycznejHedonistki. No i przepadłam. Jest to mój wielki HIT. Jakoś nigdy nie pokusiłam się do stosowania do na mokro, jednak jako puder jest genialny, skóra jest po nim jedwabista, wyrównana kolorystycznie i żadna temperatura jej nie straszna. Doskonale sprawdza się też jako "czyścik" pod oczy i linie cieni. Trzeba pamiętać jednak że jest to produkt o cięższej konsystencji, a więc nie należy z nim przesadzać.


I to by było na tyle, nie zgromadziło się tego dużo, ale za to pojawiło się parę perełek. Mam nadzieję, ze czymś Was zainteresowałam.

Pozdrawiam
J.