Jako, że jestem osobą robiącą wszystko na czas jeśli jest to oficjalnie powiedziane, dziś przychodzę do Was z wynikami rozdania jakie zakończyło się 2 dni temu. Cieszę się, że pomimo, że jest to mój pierwszy konkurs, zgłosiło się całkiem sporo osób.


Wiem, że w takim poście nie ważne jest co napiszę, a jakie numerki zostały szczęśliwie wylosowane, zatem od razu pokażę, Wam screen'a z wynikami.


A więc osoby które wygrały mini zestaw od Aussie to :


1. Kinia Ragazza
2. Sabina eM
3. Kanwuje Czytam Testuję

Gratuluje wszystkim i dziękuję za udział w zabawie. Mam nadzieję, że przyjdę do Was niedługo z kolejnym konkursem.

P.S Nieco mniej miła sprawa, osoby, które przestaną obserwować bloga zaraz po ogłoszeniu wyników nie będą brane pod uwagę jeśli ponownie przyłączą się na kolejnym rozdaniu.

Pozdrawiam 
J.

Dzięki uprzejmości Dzezabells Beauty Blog mam okazję dzisiaj przedstawić bardzo fajny tag wpisujący się idealnie w obecny stan za oknem. A przy okazji poznacie mnie nieco z innej, bardziej osobistej strony. 



Jak wskazuje temat posta będę odpowiadać na pytania o wiośnie, a to czy ją kocham czy może nieco mniej dowiecie się z jedenastu bardzo fajnie przemyślanych pytań.


1. Ulubiony wiosenny lakier?

Najnowszy zakup w których się po prostu zakochałam, czyli Essie Watermelon. Piękny, żywy, głęboki róż, który przypomina mi rozkwitające kwiaty.

2. Ulubiony wiosenny produkt do ust?

Produkt na wiosnę powinien być delikatny, tak jak dopiero rozwijająca się natura, podkreślający urodę właścicielki ust. Moim wyborem będzie Catrice pure shine colour lip balm w odcieniu "Cherry-by". Nie jest on wyraźnych makijażem ust a właśnie taki dyskretnym podkreśleniem naturalnej urody, która teraz na tle wiosny powinna błyszczeć a nie być matowa.

3. Ulubiony ciuch na wiosnę?

Zdecydowanie ramoneska. Na razie jeszcze jest chłodno jak dla mnie, ale już nie mogę się doczekać aż w nią wskoczę.

4. Ulubiony kwiatek?

Może małe i niepozorne, ale bardzo lubię stokrotki, szczególnie te w których ujawnia się różowy kolor. Wybór totalnie bez powodu, tak jest i już.

5. Ulubiony wiosenny dodatek?


Opaska z kwiatkiem. Nie ważne, że podkradłam ja siostrze. Pamiętam jak kiedyś przyszłam w niej na zajęcia z fizyki, które odbywały się z dziekanem mojego wydziału i dostałam od niego komplement, cytuję "Wygląda Pani niczym wiosna", to chyba o czymś świadczy.

6. Które wiosenne trendy podobają Ci się najbardziej? (Makijaż, moda, cokolwiek!)

Szczerze to ich nie znam. Kojarzę tylko wybrane kolory przez Pantone na ten rok. Po przeszukaniu internetów i przejrzeniu wszystkich trendów podoba mi się wszechobecny denim, pastelowe kolory w tym róż i niebieski oraz wzory w kwiatki. Ale podobno teraz modne jest wszystko, więc będę nosić to w czym dobrze się czuję.

7. Ulubiona wiosenna mgiełka/perfumy?

Zwykle staram się używać perfum, które są pierwsze w kolejce do wykończenia, ale jeśli już mowa o tym jaki zapach z mojej kolekcji najbardziej kojarzy mi się z wiosną to będzie to mgiełka Bath&Body Works o nazwie "Beautiful Day". Stoi sobie dość zapomniana na półce ale czuję, że niedługo pójdzie w ruch.

8. Co kojarzy Ci się z wiosną?

Chyba jak każdemu, kwitnące drzewa, śpiew ptaków a także początki jazdy na rowerze.




9. Ulubiona rzecz związana z wiosną?

Jestem strasznym zmarzluchem, także każdy promyk słońca jest dla mnie na wagę złota.

10. Czy robisz wiosenne porządki?

Jestem pseudopedantką :). Mogę żyć w nieładzie jakiś czas i wcale mi to nie przeszkadza ale jak zaczynam sprzątać, robię porządki w każdym możliwym zakamarku, także u mnie nie ma czegoś takiego jak nagłe przypomnienie sobie na wiosnę o wielkich porządkach, Ja co jakiś w pokoju przetrząsam wszystko, wyrzucam to co mi nie potrzebne, to do czego już nie czuję sentymentu i układam na nowo.

11. Masz jakieś plany na Majówkę? 

Pisanie pracy inżynierskiej, a właściwie robieniu projektu, który będzie stanowił ważny element w analizie wybranego tematu.

--------------------------------

Mam nadzieję, że taki luźniejszy posta Wam przypadł do gustu. A osoby które nominuję do przedstawienia go na swoim blogu to :




Pozdrawiam
J.



Butelki dawno już wyrzucone, zdjęcia czekały spokojnie na obróbkę, a ja dalej nie miałam weny. Na szczęście wzięłam się w garść i po raz kolejny przychodzę do Was z "Projektem denko". W marcu udało mi się zużyć naprawdę ładną liczbę produktów, z czego jestem bardzo zadowolona, choć kolejne czekają aż uda mi się je wykorzystać.


Jako włosomaniaczka jestem z siebie naprawdę dumna, udało mi się wykończyć aż 5 produktów, choć każdy z innej kategorii. Poza tym do kosza wylądowało sporo opakowania po produktach pielęgnacyjnych, dwie pozycje z kolorówki a nawet próbka perfum. Jeśli jesteście ciekawe jakie odczucia mam po ich stosowaniu zapraszam poniżej.


Dzięki pomocy rodzinki a w szczególności mamy udało mi się w końcu zużyć dwa szampony:

Biedronka, Dry Shampoo

W tym wypadku "w końcu" odnosi się do tego, że ja dość rzadko używam tego typu produktów. Nie mniej jednak sam szampon jest bardzo fajny, aczkolwiek nie dorównuje Batiste. Dozowanie jest bardzo dobre i nie zacina się. Sam szampon pozostawia na włosach dość sporo białego osadu, jednak da się go spokojnie wyczesać, a włosy po użyciu są miękkie i puszyste. Przy mocno przetłuszczonych włosach spokojnie przedłuży czas między myciami o dodatkowy dzień.

Planeta Organica, Szampon do włosów na bazie organicznej oliwy toskańskiej

Jedno wielkie NIE. Pachniał mi jarzębiną, gdzie po którymś razie nie mogłam tego znieść, sama nie wiem czemu. Plątał włosy, były po nim suche a zarazem jakby posklejane. Zaraz po umyciu były oklapnięte i bez życia a na następny dzień musiałam je ponownie myć, gdzie moje włosy wytrzymują normalnie 3 dni. Strasznie się męczyłam, żeby go wykończyć, na szczęście już go nie ma i nie zamierzam do niego wrócić. Nawet moja mama uznała, że nie jest to dobry szampon, a szkoda bo skład ma bardzo ładny i naturalny.


Tym razem produkty do włosów, które wywołują u mnie "Ochy i achy":

L`Oreal Professionnel, Mythic Oil

Mój ulubiony olejek do zabezpieczania końcówek włosów. Przepięknie pachnie, ma fajną, śliską konsystencję, użyty w rozsądnych ilościach ładnie wchłania się we włosy, nie pozostawiając wrażenia tłustości. Mimo, swoje większej ceny, opłaca się go kupić, ponieważ jest wydajny. Polecam każdemu, kto szuka fajnego produktu do końcówek.

Biovax Caviar, Intensywnie regenerująca maseczka do włosów

Takie maleństwo a daje takie fajne efekty. Oszczędzałam ją bardzo z racji jej gramatury, jednak o dziwo starczyła mi na całkiem długo. Podobnie jak produkt powyżej cudnie pachnie, a jeszcze lepsze wrażenie robi na włosach. Efekt jaki uzyskuje się po tej masce to zdrowe, lśniące, gładkie, dociążone i miękkie włosy. Czyli chyba wszystko czego można oczekiwać od maski. Gdy wykończę moje zapasy na pewno do niej wrócę.

E-naturalne.pl, NMF (naturalny czynnik nawilżający)

Jest to pierwszy post z  serii "Projekt denko" w którym gości półprodukt i jestem bardzo zadowolona, że padło akurat na NMF. Jest to kolejny produkt, który mogę z czystym sumieniem polecić. Dodany do maski ładnie nawilża włosy, które dzięki niemu są bardziej miękkie. Jednak jak to z każdymi humekantami trzeba uważać na pogodę, ponieważ potrafi włosy puszyć. Podsumowując jako ulepszacz do masek sprawdza się super, bardzo polecam.


Zużyte produkty z kolorówki również są moimi małymi hitami, a co do zapachu, to każdy ma inny gust, a czy mi się spodobał o tym poniżej:


Eveline, Art Scenic, Korektor w płynie 2 w 1 kryjąco - rozświetlający - odcień 04

Kocham, kocham, kocham. Moje powieki są bardzo ukrwione a cienie z kolei mocno niebieski, ciężko dobrać mi korektor, który jednocześnie to ukryje, nie będzie ciężki oraz sprawdzi się jako baza pod cienie. A ten spełnia wszystkie warunki. To była moja już chyba 5 tubka z kolei i widać jak go lubię po rozciętym opakowaniu, czyli wydobywaniu go do ostatniej kropli. Kosztuje niewiele, a jest świetny. Dobrze "zagruntowany" pudrem trzyma się cały dzień i nie wchodzi w załamania. No czego więcej oczekiwać od korektora.


Lovely, Curling Pump Up Mascara (Tusz do rzęs)


O tym gagatku, zostało już powiedziane chyba wszystko w blogosferze. U mnie sprawdził się równie świetnie. Ładnie i trwale podkręca moje proste jak druty rzęsy oraz ładnie je pogrubia i unosi nie tworząc jednocześnie efektu pajęczych nóżek. Gdy ponownie go kupię na pewno pokaże na żywo co robi z moimi rzęsami.

Lancome, La vie est belle

Próbkę tych perfum dostałam w paczce od siostry. Stosowałam je w umiarem, aby starczyły mi na kilka dobrych razy i żebym mogła ocenić jak się w nich czuję, jak pachną na mojej skórze i ile się trzymają. Trwałość świetna, zapach ciągnął się ładnie za mną, nawet mój chłopak dość nieczuły na zapachy go wyczuwał. Zapach sam w sobie słodki i nieco zmieniający się na przestrzeni czasu. Jednak mimo, że w miarę mi się podobał to coś mi w nim nie pasowało i czegoś mi brakowało. Jeśli jednak zapach trafia do was w 100% to polecam, u mnie raczej nie zagości, chyba, że zmieni mi się gust zapachowy.


W tej kategorii pojawiło się kilka fajnych produktów jak również kilka średniaczków. Części niestety nie ma na zdjęciach ponieważ, ktoś ubiegł mnie z wyrzucaniem plastikowych opakowań.

AA Anti-Perspirant Multifunctional 8 in 1 Green Tea 24 h 50 ml

Bardzo fajna kulka, choć nie do zadań specjalnych. Jednak jak na taki typowy antyperspirant spisała się bardzo dobrze. Nie kruszyła się, nie podrażniała, nie brudziła ubrań, dobrze chroniła i ładnie pachniała. Na pewno kupię kiedyś ponownie.

Facelle, intim, chusteczki do higieny intymnej, 20 szt

Takie chusteczki są przydatne każdej kobiecie. Ten konkretny produkt sprawdził się bardzo fajnie, choć trzeba uważać z zamykaniem, bo nieszczelnie przyklejenie folii powoduje dość szybkie wysychanie chusteczek. Dodatkowo fajnie sprawdzają się do szybkiego oczyszczania rąk, czy zmycia makijażu w ekstremalnych warunkach.

Bath&Body Works, Body Lotion, SWEET PEA, mini wersja

Ja jakoś wielką fanką balsamowania siebie nie jestem, brakuje mi systematyczności aby to robić i zużywanie produktów do tego przeznaczonych idzie mi strasznie topornie.  Zatem zużycie tego produktu zajęło mi wieki, mimo, że była to mini wersja. Spowodowane było to też tym, że jest to produkt dość leisty. Na szczęście w ciągu tego czasu nic się złego z balsamem nie działo. Dalej pachniał przecudnie i całkiem dobrze działał. Po użyciu szybko się wchłaniał, pozostawiał skórę gładką i miękką a na drugi dzień podczas kąpieli czuć było jak go zmywamy, zatem pozostawiał fajną, warstwę ochronna, nie wyczuwalną podczas dnia. Jeśli będę mieć okazję zawitać kiedyś do Warszawy z pewnością przetestuję inne warianty zapachowe.

Sylveco, Lekki krem rokitnikowy

Niestety nie polubiliśmy się, a to wszystko przez zapach. Jestem bardzo wrażliwa na tym punkcie, choć potrafię się przyzwyczaić. W tym przypadku jednak poległam, nie byłam w stanie znieść go na swojej twarzy ... Jednak świetnie sprawdził się na mojej szyi. Trochę stał w łazience i zaczął się rozdwajać jednak po wymieszaniu radził sobie bardzo fajnie. Skóra była gładka, miękka i nawilżona, choć to może byś efektem tego, że zwykle nie kremuje tak dokładnie tego obszaru. W planach mam wypróbowanie jego braci i mam nadzieję, że zapachy będą lepsze.

Facelle Intim, Waschlotion Aloe Vera (Płyn do higieny intymnej)

Niby tani i przystępny, jednak coś mi w nim nie pasuje. Konsystencja jak dla mnie za leista a działanie jakby niezauważalne, nie szkodzi ale za dużo dobrego nie robi. Próbowałam różnych wersji i nie mam wielkiej ochoty do nich wracać. Wolę sprawdzoną emulsję, której opis znajdziecie poniżej.

Lactacyd, Emulsja do higieny intymnej Comfort

Mój stały obywatel łazienki, bardzo go lubię za opakowanie, konsystencje i działanie. Ten konkretny rodzaj faktycznie łagodzi podrażnienia i daje uczucie świeżości na cały dzień.

---------------------------------

I to by było na tyle. Ciekawa jestem czy coś z tego zestawienia miałyście i czy Wam się sprawdziło.

Pozdrawiam
J.
Dawno nie było posta z tego cyklu, zatem nadrabiam zaległości. Jakiś czas temu brałam udział w konkursie u Agwer, w którym trzeba było pokazać w dowolnej formie swój sposób na kobiecość. Z racji na swoje zainteresowania mój wybór był oczywisty - makijaż. Mimo, że wygrał ktoś inny , bardzo chciałam pokazać co urodziło się w mojej głowie i co z tego udało mi się przenieść do makijażu.


Moim sposobem na kobiecość była umiejętność ukazania swoich zalet, a także pokazanie siły jaka w każdej z nas drzemie, a jaki z tego wyniknął makijaż o tym możecie się przekonać na zdjęciach.




Makijaż odważny, mocny, podkreślający spojrzenie, raczej na wieczorne wyjścia choć akurat dla mnie noszenie takich kolorów na dzień nie stanowi problemu. A wiosną tym bardziej szalone, żywe kolory są mile widziane. Do tego nieskazitelna cera i delikatne usta aby wszystko zrównoważyć.

Niestety wykonywałam całość już jakiś czas temu, zatem dokładnego spisu kosmetyków nie uda mi się odtworzyć, ale jest to zapewne lekka modyfikacja zestawu z poprzednich postów o makijażu :). Mam nadzieję, ze się taka opcja spodoba i będzie inspiracja do eksperymentowania.


Pozdrawiam
J.




W poprzednim poście z cyklu "A co włosy na to?" przedstawiłam całkiem fajną maskę Perfect.Me - Frizz Stop & Keratin Repair. Wspomniałam wtedy, że na test czeka jej zielona siostra, przeznaczona do włosów zniszczonych i suchych o nazwie Natural Oils Repair. Postanowiłam nie czekać i wykorzystać ją podczas kolejnego mycia. Jak się sprawdziła o tym poniżej.
.


Tym razem w maseczce królują według opisu oleje: arganowy, kokosowy, jojoba, ze słodkich migdałów oraz makadamia. Moje włosy, maski emolientowe, lubią, zatem ta wersja powinna się okazać dla nich istnym hitem.

A czy skład na to pozwoli ?


Jak widać produkt mocno emolientowy, z silikonami i całkiem sporym dodatkiem wymienionych wyżej olejów. Jako humekanty możemy zauważyć tu glicerynę oraz pantenol, choć nie jest to ilość powalająca. Na końcu nieco witaminy E oraz substancje zapachowe i konserwanty.




Maska ma konsystencję identyczną jak jej różowa siostra, czyli żelową o biało-przeźroczystej barwie. Jest bardzo gęsta zatem wpływa to na plus do jej wydajności. Pachnie cudownie, całkowicie inaczej od Frizz Stop & Keratin Repair. Tam mieliśmy świeży zapach ogórka, tutaj do naszego nosa dostaje się słodka, jakby kokosowo-migdałowa woń i czuć ją po wysuszeniu włosów. Mogłabym siedzieć pół dnia z nosem w tej masce, ale przejdźmy do tego co najważniejsze, czyli jej działanie.

Efekt tuż po myciu:


Przepraszam za jakość, aparat nie lubi mojego światła w pokoju :|


Efekt po nocy:




Działanie:

Boskie! Dawno nie miałam tak mięciutkich i gładkich włosów, dzięki tak przystępnej cenowo masce. Jutro pokuszę się o zakup jej większej wersji, choć przyrzekałam sobie nie kupować nic, dopóki nie wykorzystam swoich zapasów. Pół dnia miziam swoje włosy i są ideale. Zero puchu, zero plątania się, zero strączków. Czy muszę więcej coś mówić, zatem jeśli Wasze włosy lubią emolienty to koniecznie musicie wypróbować tą maskę.


Pozdrawiam
J.
Przyszła i na mnie kolej, pierwsze rozdanie podczas całej działalności mojego bloga. Planowałam przeprowadzić je dopiero na 1 urodziny bloga ale los chciał inaczej i już dziś przychodzę do Was z naprawdę fajną propozycją. A to wszystko dzięki Gronu Ambasadorów Everyday.Me.

Baner
Na pewno pamiętacie rozdania z odżywką Pantene w piance jakie pojawiły się kilka miesięcy temu w blogosferze, tym razem jest podobnie. Dzięki udziałowi w programie ambasadorskim mam możliwość przetestowania szamponu i intensywnej odżywki maski Aussie z nowej linii 3 Minute Miracle Moisture a także podarowanie Wam - moim czytelniczkom - trzech mini zestawów testowych składających się z szamponu Miracle Moist 75mlodżywki Miracle Moist 75 ml oraz ankiety o której wypełnienie i wysłanie (zdjęcie/skan) poproszę po zakończeniu testowania.

Co producent mówi o produktach ?


Aussie Miracle Moist to linia produktów, która pomaga intensywnie nawilżyć i wygładzić włosy, chroniąc kosmyki przed uszkodzeniami, oraz dba o to, aby włosy były zawsze w świetnej kondycji.

Ta intensywna kuracja została wzbogacona o odpowiednią dawkę australijskiego oleju z orzechów makadamia. Ten naturalny składnik pochodzenia roślinnego to wszystko, czego włosom potrzeba do szcześcia. Zapewnia nawilżenie, ułatwia rozczesywanie, zmniejsza puszenie się i chroni włosy przed promieniami UV. 

Szampon Aussie Miracle Moist
To cud (w pewnym sensie). Wprawdzie nie taki jak narodziny dziecka czy zaćmienie słońca, jednak formuła z olejkiem z australijskiego orzecha makadamia wnika w strukturę suchych i zniszczonych włosów, pomagając je odzywić i wygładzić. Silne nawilżenie.

Odżywka Aussie Miracle Moist
Cudowna formuła wnika w suche i zniszczone włosy, dzięki czemu stają się one miękkie, gładkie i odżywione. Włosy są miękkie w dotyku, lśniące, łatwiejsze w układaniu i gotowe na nowe wyzwania!



Ze względu na swoje właściowości nawilżające, kuracja Miracle Moisture przeznaczona jest głównie dla włosów suchych i bardzo suchych, którym potrzeba porządnej dawki nawilżenie. Jednak z uwagi na to, że łatwo się spłukuje i nie obciąża włosów, jest również idealna dla gęstych włosów, które są w dobrej kondycji, aby poprawić ich poziom nawilżenia.



--------------------- Co zrobić aby wziąć udział w rozdaniu ? ---------------------


Należy obowiązkowo, być publicznym obserwatorem bloga, podać maila, wypełnić formularz zgłoszenia i wysłać go w komentarzu oraz zapoznać się z regulaminem podanym poniżej.

Dodatkowo możecie obserwować mnie na instagranie <klik> (+1),  dodać baner konkursowy w poście lub na pasku bocznym (+2) oraz dodać mnie do blogrolla (+3).


Formularz zgłoszeniowy:

Obserwuję jako: (nazwa/nick)
Email:
Obserwuję na IG jako: TAK(nick)/NIE
Dodałam baner na: TAK(link)/NIE
Dodałam do blogrolla: TAK(link)/NIE
Zapoznałam się z regulaminem: TAK/NIE


Regulamin:

- Rozdanie trwa od dzisiaj tj. 14.04.2016 do 28.04.2016. Wyniki, zostaną ogłoszone, do 7 dni, po zakończeniu rozdania, w nowym poście. 
- Wygrywają 3 osoby. Na maila, z adresem, czekam 3 dni, następnie losuję kolejne osoby.
- Po zakończeniu testowania mini zestawu Aussie, proszę o wypełnienie załączonej ankiety bądź wyrażenie swojej opinii na swoim blogu, jeśli taki istnieje - warunek dobrowolny.
- Wysyłka wyłącznie na terenie RP.
- Fundatorem rozdania jest Grono Ambasadorów Everyday.Me
- Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Mam nadzieję, że taka forma rozdania Wam się podoba. Zachęcam do zgłaszania się i powodzenia :)

Pozdrawiam
J.
Miał być basen i szybki sposób na poprawę kondycji włosów po kąpieli. Wyjście na basen niestety nie wyszło ale za to miałam okazję przetestowania jakże wygodnej maski w saszetce Perfect.Me by J.F. Malcolm. 


Wzięłam ją, z ciekawości, podczas zakupów w Biedronce, mając w głowie jej widok, na jednym z obserwowanych blogów. Skusiłam się na wersję Frizz Stop & Keratin Repair, przeznaczoną do włosów puszących się i niesfornych, oraz na Natural Oils Repair, do włosów zniszczonych i suchych. Dostępna jest jeszcze opcja Repair & Colour Save, do włosów zniszczonych i farbowanych, która na pewno wyląduje kiedyś na moich włosach.




Na pierwszy rzut testom została poddana wersja różowa czyli Frizz Stop & Keratin Repair, z racji, że dawno nie stosowałam protein na włosy. Na pewno stosowanie jej w dużych ilościach może nam zaszkodzić, ale od czasu do czasu jest bardzo fajną opcją. Zaciekawiła mnie również obecność drobinek złota, olejeku marula i prowitamina B5.

A jak prezentuje się jej skład, który ma nie zawierać parabenów, konserwantów i sztucznych barwników ?



Jeśli ktoś chciałby skopiować do programu analizującego składy :

Aqua (Water), Cetearyl Alcohol, Dimethicone, Stearamidopropyl Dimethylamine, Behentrimonium Chloride, Quaternium-87, Glycerin, Ceteareth-20, Cyclohexasiloxane, Silk Amino Acids, Hydrolyzed Keratin, Tocopheryl Acetate, Sclerocarya Birrea (Marula) Seed Oil, Gold, Polyquaternium-7, Isopropyl Alcohol, Tetrasodium EDTA, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Citric Acid, Parfum, Amyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Linalool, CI 77820 (Silver)

Możemy ty znaleźć składniki aktywne, w tym silikony i proteiny oraz dwa konserwanty i jeden barwnik .

A jak sama maseczka wygląda i pachnie ? Ma żelową, gęstą konsystencję, białą barwę oraz delikatny, jakby ogórkowy zapach.

Efekt tuż po myciu:

Bez lampy
Z lampą błyskową
Efekt po nocy:



Działanie:

Czy efekt mnie zaskoczył ? Nie, jak zwykle, moje włosy, na proteiny zareagowały puszeniem, czyli opis nijak ma się początkowo do efektu. Jednak po nocy, włosy są gładkie i śliskie. Po samym wysuszeniu włosów czuje się ich pogrubienie, dodatkową objętość oraz miękkość włosów, choć nie wygląda to na początku za efektownie. 

Efekt jak po każdej maseczce proteinowej jak dla mnie, zatem jak za taką małą ceną i wygodę podczas podróży jestem jak najbardziej za.

Miałyście styczność z tym produktem ?

Pozdrawiam
J.
Przyszedł czas na kolejne podsumowanie miesiąca podczas akcji zapuszczania włosów. Włosy urosły tym razem nieco więcej, niż poprzednio z czego bardzo się cieszę, a po szczegóły zapraszam niżej.




W marcu zamierzałam wcierać w skórę głowy odżywkę w sprayu przeciw wypadaniu włosów RadicalMed. W planach było używanie jej codziennie, a skończyło się na tym, że używałam jej średnio co 2 dni.

W kwietniu z racji na swędzenie skalpu, które się ostatnio u mnie pojawiło na skórę głowy będę stosować Cerkogel 30 oraz żel aloesowy aby załagodzić ten stan. Co do wspomagania wzrosty włosów, tym razem postawię na kurację wewnętrzną, a mianowicie będę pić codziennie szklankę skrzypokrzywy.

A tak prezentują się moje włosy po tym miesiącu.

Przepraszam za jakość, tym razem zdjęcie musiałam robić sama, w nocy :|

Efekty:

W marcu długość włosów wynosiła 66 cm, po miesiącu kuracji RadicalMed udało mi się uzyskać 67,5 cm. Dla dokładnych wyników wyprostowałam nawet włosy, czego nie robiłam już od niepamiętnych czasów. Włosy urosły zatem 1,5 cm, z czego się bardzo cieszę :)

Porównanie włosów przed kuracją i po 2 miesiącu.


Jak widać włosom udało się osiągnąć ciemny punkt na koszulce, oby dalej im tak szło.
Mam nadzieję, że u Was też są dobre efekty :)

Pozdrawiam
J.